Politycy rozmawiali między innymi o swojej politycznej przeszłości. Paweł Rabiej przyznał, że choć początkowo krytykował Platformę Obywatelską, to ostatecznie "potrafił się porozumieć" i dziś jest kandydatem na wiceprezydenta.
Wyraził też żal, że takiego porozumienia nie było między Koalicją Obywatelską i Jackiem Wojciechowiczem (który odszedł z Platformy w 2016 roku po tym, jak został zdymisjonowany ze stanowiska wiceprezydenta).
Wszystkie ręce na pokład
- Uważam, że Koalicja Obywatelska i szersze porozumienie opozycji to kwestia ważna nie tylko w Warszawie. Niezależnie od bardzo wysokiej oceny merytorycznej pana wiceprezydenta. Dzisiaj jest czas, by wszystkie ręce położyć na pokład - mówił Rabiej. I zarzucił swojemu rozmówcy, że swoim kandydowaniem wspiera "potencjalny sukces Prawa i Sprawiedliwości" w stolicy.
Wojciechowicz nie krył oburzenia. Powiedział, że wpajanie mieszkańcom, iż "albo zagłosują na PO, albo wygra PiS" jest "stawianiem ich pod ścianą i szantażowaniem". - Hanna Gronkiewicz-Waltz od trzech kadencji jest prezydentem Warszawy i proszę mi powiedzieć, w czym zatrzymała PiS? Nawet pomnika nie potrafiła zatrzymać - skomentował Wojciechowicz.
Przekonywał, że jeżeli Platforma Obywatelska nie dostanie w wyborach samorządowych żółtej kartki, to - jego zdaniem - w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych przegra.
Bezpartyjny kontra partyjny
Były prezydent długo mówił też o tym, że prezydentem Warszawy powinien być polityk bezpartyjny i niezależny. Partia polityczna - jak mówił - daje jedynie "tabuny działaczy i parasol ochronny", który gwarantuje danemu politykowi powrót do polityki, gdyby w samorządzie się nie sprawdził.
Rabiej natomiast przekonywał, iż partyjny wcale nie musi oznaczać, że gorszy. - Wszystko jest kwestią klucza, jakim wybiera się współpracowników: czy jest to klucz partyjny, czy merytoryczny - powiedział. Zapewnił też, że Rafał Trzaskowski jest osobą "bardzo niezależną", która "słusznie pojmuje rolę gospodarza stolicy" i będzie podejmować decyzje w oparciu o głosy warszawiaków, a nie partyjnych przełożonych.
Kandydaci rozmawiali także o środowym wyroku Sądu Apelacyjnego dotyczącym słów Mateusza Morawieckiego. Na jednym z przedwyborczych wystąpień premier powiedział, że "w ciągu jednego do półtora roku wydawana jest przez nas [rząd PiS - red.] większa suma na drogi lokalne, niż za czasów koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego w ciągu ośmiu lat".
Politycy Koalicji Obywatelskiej uznali to za kłamstwo i sprawę skierowali do sądu. Ten nakazał premierowi sprostowanie swojej wypowiedzi.
- To jest bardzo dobry wyrok i dobra wiadomość dla wyborców. Polskie życie polityczne jest nacechowane jednym wielkim kłamstwem, a w okresie kampanii te kłamstwa sięgają Himalajów - powiedział Jacek Wojciechowicz. - Dobrze by było też, gdyby karano nie tylko za mówienie kłamstw, ale również za składanie obietnic, które też są kłamstwami - dodał.
kw/b