Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wybuchu na Wydziale Chemii Uniwersytetu Warszawskiego. Poszkodowana kobieta nie została jeszcze przesłuchana, nie pozwala na to stan jej zdrowia.
Jak informuje Prokuratura Rejonowa Warszawa Ochota, postępowanie prowadzone jest "w sprawie nieumyślnego sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób, albo mieniu w wielkich rozmiarach poprzez spowodowanie gwałtownego wyzwolenia energii skutek eksplozji substancji chemicznych" (artykuł 163 kodeksu karnego).
Kobieta wciąż w szpitalu
Pokrzywdzona, 60-letnia pracownica uczelni od piątku znajduje się na oddziale intensywnej opieki medycznej w szpitalu przy Wołoskiej. Ranna została podczas wykonywania swoich obowiązków służbowych w magazynie z odczynnikami. Kobieta jest głównym świadkiem w sprawie, ale stan jej zdrowia nie pozwala na jej przesłuchanie.
Do szpitala trafiło tam także dwóch policjantów, którzy jako pierwsi pojawili się na miejscu i udzielali pomocy pokrzywdzonej. Po wstępnych badaniach zostali zwolnieni do domu, ale na razie ich też nie przesłuchano.
Prokuratura powołała natomiast biegłych, aby ustalili rodzaju substancji, które doprowadziły do eksplozji oraz pomogli w ustaleniu przyczyn wybuchu.
Podtruci policjanci
Po wybuchu ewakuowano pracowników i studentów uczelni, w sumie ok. 200 osób. Jak informuje prokuratura, spowodowane to było z powodu zagrożenia kolejnym wybuchem oraz konieczność zapewnienia bezpieczeństwa osób znajdujących się w budynku Wydziału Chemii.
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w środę ok. godz. 14 na dolnych kondygnacjach budynku. - Było słychać bardzo wyraźny huk, po którym nastąpiła natychmiastowa ewakuacja. Miało to miejsce w magazynie odczynników, który jest na poziomie -1, w piwnicy - opowiadał reporterce TVN 24 jeden ze świadków zdarzenia.
Według straży, wybuchły najprawdopodobniej opary odczynników chemicznych. Na miejsce przyjechało kilka zastępów strażackich, wśród nich specjalistyczna grupa chemiczna.
Wybuch na Wydziale Chemii
ło/b
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24