Trener rzymian Vladimir Petković chciał oglądać w Warszawie wojowników. I widział, ale tylko tych w żółto-czarnych strojach - w takich wystąpili goście, grający w czwartek w rezerwowym zestawieniu.
Za cały komentarz postawy legionistów - wolniejszych od rywali, bez pomysłu na konstruowanie akcji i wyraźnie gorszych pod względem wyszkolenia technicznego - niech świadczy statystyka celnych strzałów na bramkę: 1:8. Ale trzeba podkreślić, że ten jedyny Miroslav Radović oddał w ostatniej minucie gry. Akurat gdy było już pozamiatane.
Ochotę do gry Legii w pierwszej połowie odebrał Kolumbijczyk Brayan Perea, który bawił się z piłką i Tomaszem Jodłowcem, jakby grał na ulicy. Podbił ją sobie i z zimną krwią pokonał Dusana Kuciaka strzałem głową.
Samolub Ojamaa
Stracona bramka tylko podłamała skrzydła najlepszej polskiej drużynie. Z mądrzej grającymi rzymianami Legia nie była w stanie strzelić nawet honorowego gola w meczu (no i oczywiście honorowego w całych rozgrywkach).
Miała nawet doskonałą szansę w drugiej połowie, bo po niefortunnej interwencji Etrita Berishy (Albańczyk doznał urazu za polem karnym i długo nie podnosił się z murawy), Henrik Ojamaa miał przed sobą pustą bramkę. Ale Estończyk zamiast podać lepiej ustawionym kolegom, postanowił zrobić to, do czego zdążył już przyzwyczaić. Połasił się na gola, z którego wyszły nici.
Legię dobił Felipe Anderson. Mistrzowie Polski po pięciu kolejkach LE ciągle są bez punktu i gola. Za dwa tygodnie ostatnia szansa, żeby poprawić wstydliwy bilans - z Apollonem w Nikozji.
Legia Warszawa - Lazio Rzym 0:2 (0:1)Bramki: Brayan Perea (24), Felipe Anderson (57)
Legia: Dusan Kuciak; Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak, Tomasz Jodłowiec, Jakub Wawrzyniak; Ivica Vrdoljak, Dominik Furman (64. Inaki Astiz); Miroslav Radovic, Helio Pinto (46. Henrik Ojamaa), Tomasz Brzyski; Władimir Dwaliszwili (75. Patryk Mikita)Lazio: Etrit Berisha; Luis Cavanda, Michael Ciani, Lorik Cana, Stefan Radu; Felipe Anderson (77. Sergio Floccari), Alvaro Gonalez (81. Senad Lulic),Lucas Biglia, Hernanes, Keita Balde (73. Ogenyi Onazi); Brayan Perea.
twis