Centralny odcinek drugiej linii metra jest przystosowany do automatycznej jazdy między stacjami. Pociągi bez maszynisty, przynajmniej na razie, nie będą jednak jeździły w stolicy. Dlaczego?
Pociągi metra bez maszynisty jeżdżą w tunelach metra w innych krajach. Tak funkcjonuje np. linia nr 14 w Paryżu. Pojazd prowadzi maszyna, a nad nią czuwa dyspozytor, który pociągiem nie jedzie.
Podobnie mogłaby działać II linia w stolicy. – Mamy wszystkie potrzebne do takiej jazdy systemy – przyznaje Anna Bartoń, rzeczniczka warszawskiego metra.
I choć maszynista jedzie pociągiem z pasażerami, to automat już teraz wyręcza go w wielu sytuacjach. - Sprawdza się na nawrotach na torach dostawczych, także sam zamyka i otwiera drzwi oraz wyhamowuje pociąg przed stacją – tłumaczy Bartoń.
Systemy są pomocne, ale metro nie planuje zrezygnować z obecności maszynistów w pociągach. – Rolą maszynisty jest także nadzorowanie ruchu pasażerów między pociągami, a stacjami. Co więcej, czują się oni zdecydowanie pewniej i bezpieczniej, gdy maszynista jest na pokładzie składu – zwraca uwagę rzeczniczka metra.
"Bajer" i mniejsze bezpieczeństwo
Eksperci podzielają opinię władz metra. - Moim zdaniem pełna automatyzacja to byłby tylko "bajer" – mówi Adrian Szczerba z Koła Miłośników Metra. W jego opinii nie wpłynęłoby to korzystnie na komfort jazdy centralnym odcinkiem drugiej linii metra. – Pasażerowie czują się zdecydowanie bezpieczniej, gdy widzą maszynistę na początku składu – dodaje.
Z kolei inny ekspert wskazuje na bezpieczeństwo jazdy i nikłe oszczędności wynikające z pełnej automatyzacji. - Na takim rozwiązaniu nie udałoby się zaoszczędzić, bo nawet gdyby maszynista zniknął z pociągu, to i tak jakaś osoba musiałaby podróżować z pasażerami, by pomóc im w sytuacjach awaryjnych – mówi Witold Urbanowicz z portalu transport-publiczny.pl.
Jako przykład wskazuje Londyn. – Zbudowano tam w pełni automatyczną linię pociągów Docklands Light Railway, obsługującą zrewitalizowane tereny doków. Choć z maszynisty zrezygnowano, to pociągami jeździ steward służący pomocą pasażerom w razie niebezpieczeństwa – wskazuje Urbanowicz.
jb/r