Prezydent miasta - jak czytamy w podpisanym przez nią zarządzeniu - wstrzymała wykonanie uchwały i przekazała ją do Rady Warszawy w celu rozpatrzenia wniosku o całkowite stwierdzenie jej nieważności.
To ważny krok w sporze o ważną funkcję. Polityczne tarcia we Włochach obserwujemy od kilku miesięcy. Prawo i Sprawiedliwość straciło większość w tamtejszej radzie, co opozycja próbowała wykorzystać i odwołać przewodniczącego - Andrzeja Krupińskiego (właśnie z PiS).Zwołana w tym celu sesja (numer 32) odbyła się 23 listopada ubiegłego roku. Brali w niej udział wszyscy radni oprócz przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości - łącznie 13 osób. Spośród nich 11 głosowało "za" odwołaniem przewodniczącego, dwie osoby się wstrzymały.
Uchybienia rady dzielnicy
Jednak, jak napisała Gronkiewicz-Waltz w uzasadnieniu swojego zarządzenia, sesja ta odbyła się niezgodnie z obowiązującym prawem. Dlaczego? Prezydent podała dwa powody.
Po pierwsze - zwróciła uwagę na fakt, że sesja prowadzona była przez nieuprawnioną do tego osobę, czyli najstarszą radną Wiesławę Ufnal. Prezydent wytłumaczyła, że radny "najstarszy wiekiem" wprawdzie może prowadzić obrady, ale tylko wtedy, kiedy nie ma przewodniczącego ani wiceprzewodniczącego (któremu przewodniczący przekazałby kompetencje). W tym przypadku takiej sytuacji nie było. "Wprawdzie przewodniczący rady był nieobecny, jednakże do pełnienia obowiązków przewodniczącego rady dzielnicy wyznaczony został wiceprzewodniczący Damian Pietrzyk" - pisze prezydent Gronkiewicz-Waltz i dodaje: - "powyższej oceny nie zmienia w żadnym wypadku fakt, że zarządził on przerwę w obradach i na moment opuścił salę".
Wspomniana przerwa to druga kwestia, która podniosła prezydent Warszawy. Na 23 listopada zwołane były bowiem dwie sesje - numer 31 i 32. Ta druga miała rozpocząć się "15 minut po zakończeniu sesji numer 31" - taka zapowiedź znajdowała się w oficjalnych dokumentach. Tyle, że sesja numer 31 wcale się nie zakończyła, bo wiceprzewodniczący Damian Pietrzyk ogłosił przerwę w obradach. "W sytuacji kiedy XXXI Sesja Rady Dzielnicy Włochy m.st. Warszawy nie została zakończona, a jedynie przerwana - część radnych opuściła salę sesji, prawdopodobnie nie wiedząc, o wznowieniu obrad w ramach XXXII Sesji" - czytamy w zarządzeniu prezydent Warszawy.
"Samozwańcze spotkanie"
Obrady z 23 listopada opisywaliśmy na tvnwarszawa.pl. Radni Prawa i Sprawiedliwości od początku spodziewali się takiej decyzji Gronkiewicz-Waltz. - To było samozwańcze spotkanie grupy radnych. Uważam, że w trybie nadzoru prezydent Warszawy powinien wstrzymać wykonanie, a rada miasta uchylić rzekomą uchwałę ze względów prawnych - mówił nam już w listopadzie Damian Pietrzyk (PiS), wiceprzewodniczący rady.Dlaczego opozycja chciała odwołać przewodniczącego? Ich zdaniem paraliżuje prace rady. - Nastąpiła gwałtowna zmiana, jeśli chodzi o podział udziałów w zarządzaniu dzielnicą. PiS nie jest już siłą, która może sprawować władzę, bo ta opiera się na mandatach i większości - przekonywał Juliusz Kostrzewski z lokalnego klubu Porozumienie dla Włoch.Ostatnie posiedzenie we Włochach (numer 31) odbyło się w minioną środę 17 stycznia. Nie trwało jednak długo i nie przyniosło żadnego rozstrzygnięcia. Zaraz po otwarciu obrad przewodniczący zarządził kolejną przerwę - do 1 lutego.
Na sesji pojawił się Jan Śpiewak, który przekonywał radnych do odwołania zarządu:
Fragment sesji rady dzielnicy Włochy
kw/b
Źródło zdjęcia głównego: Hiuppo / Wikimmedia Commonc (CC BY 3.0)