Hanna Gronkiewicz-Waltz kolejny raz zapowiedziała, że zamierza po raz trzeci kandydować na stanowisko prezydenta Warszawy. – Chciałabym, dlatego, że w Polsce te kadencje są stosunkowo krótkie – powiedziała w "Faktach po Faktach" w TVN 24.
Prezydent Warszawy stwierdziła, że potrzebuje więcej czasu, aby zaznaczyć swój wpływ na rozwój miasta.
- Rzeczywiście w Polsce te kadencje są stosunkowo krótkie bo 4-letnie, natomiast we Francji są 6-letnie, a w niektórych landach w Niemczech są 8-letnie. W związku z tym, żeby odcisnąć w rozwoju miasta jakieś piętno, żeby rzeczywiście to był zharmonizowany rozwój i taki konsekwentny bez zatrzymań, myślę że 12 lat tak jak Bloomberg w Nowym Jorku byłoby dobre – powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Prezydent stolicy wydawała się być spokojna o partyjna nominację, choć ta nie została jeszcze oficjalnie ogłoszona. - To, że zostałam wybrana na szefową PO w Warszawie oznacza, że mam zaufanie kolegów - skwitowała.
"Gender to równouprawnienie"
Jednak rozmowę zdominował temat gender. - Nie słyszałam, żeby ideologia gender wdzierała się do przedszkoli – powiedziała Gronkiewicz-Waltz. Skomentowała w ten sposób list otwarty Beaty Kempy do Małgorzaty Tusk. Wyjaśniła, że dla niej gender to równouprawnienie. - Żeby nie tylko były budowane stadiony, ale również coś dla kobiet. Ja się zajmuję żłobkami, przedszkolami - dodała.
Przyznała przy tym, że raczej nie zapisałaby się do parlamentarnego zespołu "Stop ideologii gender", którego przewodniczącą jest Beata Kempa (Solidarna Polska).
Prezydent Warszawy stwierdziła, że ona sama zajmowała się w Sejmie "konkretami". - Byłam przewodniczącą komisji skarbu, więc (zajmowałam się - przyp. red.) sprawą prywatyzacji, polityki gospodarczej. To mnie interesuje - stwierdziła.
Prezydent stolicy powiedziała, że to głównie dzięki mediom gender "jest cały czas na tapecie", a sam temat bardziej interesuje posłów i dziennikarzy niż przedszkolanki i nauczycieli.
- Nie jest to dzisiaj najważniejszy problem w Polsce. Problemem w Polsce do dyskusji są sprawy gospodarcze, społeczne - wyjaśniła.
Co to jest gender?
Dodała, że gender rozumiane przez równouprawnienie "powinno być coraz większe". Nie zgadza się jednak z ideologią genderyzmu, którą rozumie jako zastępowanie płci. Uważa ją za szkodliwą, choć przyznaje, że w niektórych krajach zachodnich staje się popularna.
- Nie widzę groźby, żeby ono (genderyzm - przyp. red.) przeniknęło w najbliższym czasie do Polski. Natomiast zawsze byłam za zwiększeniem liczby kobiet na listach (wyborczych - red.). To jest równouprawnienie - powiedziała prezydent Warszawy.
Biskupi przestrzegają przed gender
O sprawie "ideologii gender" stało się głośno m.in. za sprawą listu pasterskiego przygotowanego na Niedzielę Świętej Rodziny, w którym biskupi przestrzegają przed "ideologią gender".
Według Małgorzaty Fuszary, współtwórczyni podyplomowych studiów "Gender Studies" na UW, gender to nie ideologia, a społeczna i kulturowa tożsamość płci.
W Sejmie powstał nawet zespół parlamentarny "Stop ideologii gender". Jak mówiła jego przewodnicząca Beata Kempa, inaugurując prace zespołu, mogą się do niego zapisać posłowie i senatorowie dowolnej partii, jednak muszą oni być "zainteresowani zwalczaniem negatywnego wpływu ideologii gender na polską rodzinę oraz wychowanie najmłodszych".
pk/kdj/lata/b