WSZYSTKO O WARSZAWSKIM REFERENDUM ZNAJDZIESZ TU
- PiS rozpatruje ewentualność, że gdyby były wcześniejsze wybory, ja mógłbym być kandydatem tej partii na prezydenta, stąd moje zaangażowanie w kampanię przed referendum - tłumaczył gość "Jeden na jeden".
Gliński zaznaczył, że wbrew niektórym opiniom nie jest "etatowym kandydatem PiS na wszystkie funkcje" - premiera rządu technicznego, prezydenta Warszawy, prezydenta Polski. Jak mówił, wymagają one podobnych kompetencji, chociaż, jak podkreślał, zakres władzy i pozycja jest bardzo zróżnicowania.
Według Glińskiego, są to jednak "hipotetyczne rozwiązania". - Nie przesadzajmy, podchodźmy do tego w sposób naturalny. Nie widzę tu nic specjalnego, co powinno ekscytować opinię publiczną - mówił.
Jego zdaniem, to przeciwnicy polityczni "próbują dezawuować to poprzez szydzenie, budowanie negatywnego wizerunku". - To jest bardzo nieprzyjemne, przykre, bo jest często oparte na kłamstwie i manipulacji - stwierdził. - Ja mam grubą skórę, przez rok to sprawdziłem - zaznaczył, ale jak dodał, są inne osoby, które to może razić.
"W" w referendum
Prawo i Sprawiedliwość użyło w swojej kampanii referendalnej symbolu "W", który większość mieszkańców Warszawy kojarzy z powstańczą Godziną W. Politycy PO, wykorzystując te skojarzenia, mówią o "okupacji" Warszawy: - Gdyby nie daj Boże odwołano panią prezydent, to 14 października należałoby godzinę "W" ogłosić, bo do Warszawy chce wejść okupant. Tym okupantem jest PiS - mówił np. w "Kawie na ławę" w TVN24 Adam Szejnfeld z PO.
Gliński dziś ripostował: - Wypowiedzi o okupacji Warszawy przez PiS są śmieszne. Symbol "W" był nawiązaniem do pięknej tradycji tego miasta. Prawo i Sprawiedliwość może się odwoływać do mocnych symboli, a Platforma Obywatelska odwołuje się do szkalowania poprzez opowiadanie o jakiejś okupacji – dodał kandydat PiS na prezydenta Warszawy.
Pomysły na Warszawę
Gliński ocenił, że "kto dzieli warszawiaków robi źle". - Rozbija naszą wspólnotę warszawską - zaznaczył.
Według Glińskiego, pomysł Hanny Gronkiewicz-Waltz, by wprowadzić zniżki dla tych, którzy płacą podatki w stolicy, to nie jest rzecz priorytetowa. Jak mówił, bardziej istotna jest kwestia karty dla dużych rodzin. - Duże rodziny powinny mieć znacznie więcej zniżek i wygodniejsze życie - powiedział.
W postulatach prof. Glińskiego pojawia się także zakaz puszczania fajerwerków. Jak tłumaczył, dotyczy to "niektórych nieuzasadnionych imprez."
- Bardzo wiele jest imprez dużych firm prywatnych, które robią pokazy fajerwerków po godzinie 22. Uważam, że to jest nieuzasadnione w mieście, gdzie tysiące ludzi chce odpocząć. To dotyczy także właścicieli czworonogów, zwłaszcza psy bardzo niedobrze na to reagują - powiedział.
Jak dodał, także niektóre koncerty na Stadionie Narodowym są za mocno nagłośnione. - Zupełnie niepotrzebnie - podkreślał.
Sondaże? "To mnie nie frustruje"
Piotr Gliński mówił także, że nie przejmuje się wynikami sondaży przedwyborczych, w których zajmuje trzecie miejsce, za Hanną Gronkiewicz-Waltz i Ryszardem Kaliszem.
- Przy takiej blokadzie medialnej i moim bardzo niewielkim dostępie do mediów, to jest bardzo duża rozpoznawalność. To mnie jeszcze nie frustruje - mówił. - Nie jestem pierwszoplanowym politykiem, który etatowo przesiaduje w studiach telewizyjnych - podkreślał.
Prof. Gliński był także pytany o słowa Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział, że Lech Kaczyński pewnie stracił życie za prowadzenie twardej polityki zagranicznej. Gliński stwierdził, że sam nie użyłby takiego sformułowania.
- Ja bym to słabiej przedstawił, ponieważ nie mamy dowodów, że za to zapłacił życiem. Jako polityk byłbym bardziej ostrożny w formułowaniu takiej tezy - wyjaśnił.
"Zostawić rozsądkowi ludzi"
Piotr Gliński odniósł się także do tragicznego wydarzenia podczas wyścigu "Biegnij Warszawo". W niedzielę na mecie zmarł 37-letni mężczyzna.
Gliński, który także startował w biegu, stwierdził, że nawet, gdyby wprowadzono obowiązkowe badania lekarskie dla uczestników, to i tak podobne przypadki by się zdarzały. - Ja bym zostawił to rozsądkowi ludzi - powiedział.
db//kdj/lata