O ile w pierwszym meczu Legia przez większość czasu gry prezentowała się słabo i dobrze grać zaczęła dopiero w końcówce, o tyle w czwartek zaczęła z wysokiego "C".Już w siódmej minucie Nemanja Nikolić odebrał piłkę, odegrał do Michała Kucharczyka, a ten wbiegł w pole karne i podał niepilnowanemu Guilherme, który pewnie pokonał bramkarza. W tym momencie właściwie było po dwumeczu, bo rywalom do awansu potrzebne były już trzy gole.Strzelenie ich było absolutnie nierealne, szczególnie że jeszcze przed przerwą Legia podwyższyła. Nikolić został sfaulowany w polu karnym, sam podszedł do "jedenastki" i pewnie podwyższył. Tuż przed przerwą po raz drugi trafić mógł Guilherme, ale obił tylko poprzeczkę.
Zamiast strzelić, stracili
Po zmianie stron Legia spuściła z tonu i nie forsowała już niepotrzebnie tempa. Dwadzieścia minut przed końcem to uśpienie mogło kosztować ją stratę bramki, ale na szczęście piłka trafiła tylko w poprzeczkę.Zamiast strzelić gola honorowego, gospodarze chwilę później stracili kolejnego. Łukasz Broź świetnym prostopadłym podaniem uruchomił Aleksandara Prijovicia, a ten w sytuacji sam na sam po zamarkowaniu strzału i zmyleniu Plamena Ilieva posłał obok niego piłkę.Wicemistrzowie Polski pewnie wygrali więc w dwumeczu 4:0. Niestety, to jedyny nasz przedstawiciel, który pozostał w eliminacjach Ligi Europy. W kolejnej rundzie warszawianie zmierzą się z albańskim Kukesi albo Mladostą Podgorica.
FC Botosani - Legia Warszawa 0:3Bramki: Guilherme (7), Nemanja Nikolić (38-karny), Aleksandar Prijović (84).Żółte kartki: Andrei Cordos, Raul CostinFC Botosani: Płamen Iliew – Andrei Patache (33. Quenten Martinus), Andrei Cordos (46. Gabriel Vasvari), Florin Plamada, Florin Ascinte - Ciprian Brata, Raul Costin (73. Scott Robertson), Nicolae-Stelian Cucu, Arius Croitoru, Radosław Dimitrow - Attila Hadnagy.Legia: Dusan Kuciak – Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Michał Pazdan, Tomasz Brzyski (46. Michał Żyro) – Guilherme, Tomasz Jodłowiec (79. Michał Masłowski), Ondrej Duda, Dominik Furman, Michał Kucharczyk – Nemanja Nikolić (70. Aleksandar Prijović).
iwan/sport.tvn24.pl