- Nie mam wątpliwości, że są pokrzywdzeni ludzie i skarb państwa na dziesiątki milionów złotych. Nie unoszę się oburzeniem, że obóz władzy chce mieć z tego (działalności komisji – red.) zyski. Trochę potarmosi i poponiewiera poprzedników – mówił Ludwik Dorn.
Były polityk PiS nie miał jednak wątpliwości, że rozwiązaniem problemu dzikiej reprywatyzacji jest stosowna ustawa. – Ustawa musi być, a nic o tym nie słychać – zauważył. - Potrzebna jest duża ustawa, do tego potrzeba szczególnej ustawy dla Warszawy, bo roszczenia się nie skończą. Komisja ma naprawić tylko to, co było niezgodne z prawem – dodał gość "Faktów po Faktach".
Jawność czy spektakl?
Dorn dziwił się, że członków komisji będzie powoływać Sejm, a nie premier czy minister sprawiedliwości. - Niepokoi mnie dość daleko idąca polityzacja komisji, obecność osób wybieranych przez Sejm – tłumaczył polityk.
Zastanawiał się też nad jawnością obrad. - Pytanie o formę jawności, bo formą jawności jest też stenogram. Jeśli miałaby to być obecność kamer zrobi się z tego polityczny teatr. Większość będzie miał obecny obóz władzy, to już mniej chodzi o naprawienie krzywd, a bardziej o poturbowanie Platformy, zwłaszcza w Warszawie – oceniał.
Komisja zaproponowana przez PiS będzie liczyć dziewięć osób. W jej skład wejdzie przewodniczący (w randze wiceministra sprawiedliwości lub spraw wewnętrznych i administracji), powoływany przez premiera. Oprócz niego, w komisji zasiądzie ośmiu członków (prawników o nieposzlakowanej opinii) powoływanych i odwoływanych przez Sejm. W ramach komisji będzie działać też rada społeczna, złożona z przedstawicieli organizacji lokatorskich i ruchów miejskich. CZYTAJ WIĘCEJ O KOMISJI
Dlaczego śledztwo prowadziło CBA?
Poruszono także zaostrzającym się relacjom PiS z nieprzychylnymi mu samorzadowcami. W ostatnich dniach prezydent Łodzi Hannie Zdanowskiej postawiono zarzut poświadczenia nieprawdy przy zaciąganiu kredytu. - To jest moim zdaniem przekroczenie przez obóz władzy pewnej cienkiej czerwonej linii - ocenił Dorn. W jego opinii Zdanowska nie powinna usłyszeć zarzutów. - Z tego względu, ze nawet jeśli wyłudziła kredyt, to - ponieważ go przed wszczęciem postępowania spłaciła - nie podlega karze - tłumaczył gość "Faktów po Faktach".
Ludwik Dorn zwrócił też uwagę na inną kwestię. - Drugim niepokojącym wątkiem jest to, że dochodzenie prowadziło CBA, całkowicie poza swoją właściwością rzeczową. Bo CBA prowadzi kontrole i postępowania tam, gdzie chodzi o przypadki korupcji i ochronę interesów państwa. Czy każdy burmistrz czy senator ma się bać czy służba specjalna CBA zacznie badać rzetelność jego wniosków i przypadkiem się do czegoś przyczepi? To jest wykorzystywanie służb specjalnych do walki z przeciwnikiem politycznym - podsumował.
CZYTAJ WIĘCEJ I SPRAWIE ZDANOWSKIEJ
Dorn o sprawie Zdanowskiej
b