- Nie tylko gram disco polo, rumbę, sambę, cza-czę, ale też tanga, walce – opowiada dj Wika Szmyt. – Ważne jest to, że wszyscy tańczą. Nie ma nikogo, kto by siedział. Jeżeli ktoś siedzi, to ja to przeżywam. Staram się zadowolić wszystkich, ale to w sumie przecież niemożliwe – dodaje.
By poczuć silne emocje
Pani Wika pracowała w przeszłości z trudną młodzieżą. Po przejściu na emeryturę znów chciała poczuć silne emocje i znów pomagać ludziom.
- To jest cudownie przeżyć życie i pracować w zawodzie, który się kocha – przyznaje didżejka.
Pani Wika spędza dużo czasu w sklepach z płytami. - Jeżeli odpowiada mi muzyka rytmicznie, biorę ją. Są melodie, które rozgrzewają do czerwoności. Wtedy wszyscy tańczą i śpiewają – wyjaśnia didżejka.
71-letnie didżejka dyskoteki prowadzi trzy razy w tygodniu, w środę, sobotę i niedzielę o 14.30 w pubie Bolek.
Bartosz Andrejukmyk