Uroczystego zasadzenia dębu w alei koło Grobu Nieznanego Żołnierza dokonali w czwartek prezydent Warszawy oraz honorowi obywatele miasta - Halina Birenbaum, Krystyna Budnicka i Marian Turski.
Prezydent stolicy podkreśliła, że ideą zasadzenia drzewa było uczczenie szczególnego wydarzenia w historii Polski i przypominania o nim, kiedy "nas już nie będzie".
- Upamiętniamy w ten sposób szczególne momenty w naszej historii, a to powstanie było właśnie takim momentem. Dlatego też chciałabym, żeby ten dąb, który sadzimy wspólnie z honorowymi obywatelami Warszawy, którzy dzisiaj zostali odznaczeni, przypominał tę historię warszawiaków zamkniętych za murami getta. Równocześnie z całą mocą chcę podkreślić, że sadząc go chcemy nie tylko pamiętać, ale także przestrzegać - mówiła Gronkiewicz-Waltz.
"Znak naszej pamięci"
- Kiedy słuchamy świadectw (...) to wydaje nam się, że Holokaust był nie do pomyślenia, ale jednak się wydarzył. I nigdy nie będziemy jako społeczeństwa, jako jednostki, odporni w pełni na fale nacjonalizmów, ksenofobii i antysemityzmów (...) jednym z powodów, dla których takie zjawiska jak antysemityzm się rodzą, jest zła edukacja - przekonywała prezydent.
- Dlatego edukacja będzie odgrywać szczególną rolę, by walczyć z postawami ksenofobicznymi i antysemickimi. Mamy wiele programów w tym kierunku prowadzonych w szkołach - zapewniła dodając, że w maju stołeczne Biuro Edukacji rozpocznie realizację programu "Pamięć Treblinki" adresowanego do nauczycieli i uczniów szkół ponadpodstawowych.
- Będziemy starali się przekazać wiedzę i wrażliwość młodym warszawiakom. Dlatego, że otwartość na drugiego człowieka bez względu na jego narodowość, religię, wyznanie jest tak naprawdę rzeczywistą miarą człowieczeństwa. Chcemy, by ten zasadzony dąb był znakiem naszej pamięci o zamordowanych żydowskich mieszkańcach naszego miasta, a przed wojną to była jedna trzecia mieszkańców. Niech pełni tę rolę, jeśli chodzi o refleksję nad przeszłością i dniem dzisiejszym - zaznaczyła prezydent.
"Przesłanie dla następnych pokoleń"
Pod bryłą drzewa umieszczono akt zasadzenia dębu pamięci. Wyrażono w nim nadzieję, że drzewo to będzie "niosło ze sobą pamięć o tamtym bohaterstwie, odwadze i poświęceniu. Niechaj będzie przesłaniem dla następnych pokoleń".
"Dramat getta warszawskiego to wielki, ponadczasowy symbol mówiący o tym, że historii i militarnych zwycięstw nie można budować na ludzkiej krzywdzie, cierpieniu i gruzach. Ten wiekuisty dąb niech mówi o złożonej ofierze krwi, o walce w obronie człowieczeństwa, prawdy i wartości oraz o tym, że nie wolno pozostawać obojętnym wobec tragedii człowieka i tragedii narodów. Dzisiaj możemy czerpać siły z tamtej zwycięskiej walki o ludzką godność" - napisano w akcie.
Drzewo Łez ku pamięci matek
Na terenie dawnego getta warszawskiego, w którym Żydzi 75 lat temu podjęli walkę z Niemcami, odsłonięto Drzewo Łez. To żywy pomnik - wierzba płacząca, która od czwartku na placu Grzybowskim symbolizuje żydowskie i polskie matki ratujące dzieci.
Wierzba - jak poinformowała Gołda Tencer, dyrektor Teatru Żydowskiego i założycielka Fundacji Shalom - poświęcona jest "Matkom Żydowskim, które przeżyły najstraszniejszy dramat - oddania własnego dziecka na aryjską stronę, by miało szansę na przeżycie, jak również Matkom Polskim, które te dzieci ratowały, z narażeniem życia swojego i swoich bliskich".
- Ta wierzba to płacz matek, to korzenie, które naród żydowski zapuścił na polskiej ziemi, to nowe pędy i liście - kolejne pokolenia Żydów i Polaków, którzy żyją na tej ziemi, odwiedzają ją, którzy powinni o tym pamiętać. Irena Sendlerowa żałowała, że nie zdążyła napisać książki o kobietach, których dzieci ratowała. Trzeba o tym mówić, by już nigdy, żadne matki nie musiały takich dramatów przeżywać - powiedziała Gołda Tencer.
"Będzie odżywało tak, jak naród żydowski"
W uroczystości odsłonięcia drzewka, które od czwartku rośnie na skwerze w pobliżu Kościoła Wszystkich Świętych, wzięli udział między innymi przedstawiciele gminy żydowskiej w Warszawie, polscy Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata oraz licznie przybyli mieszkańcy stolicy.
- Dużo dzieci żydowskich wychowało się i przetrwało w polskich domach... Może nie tak dużo, ale część dzieci przeżyła - z czego jestem bardzo dumna - powiedziała prezes Polskiego Towarzystwa Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata Anna Stupnicka-Bando, która zimą 1941 roku wyprowadziła z getta w Warszawie 11-letnią żydowską dziewczynkę Lilianę Alter. Następnie wspólnie z matką Janiną Stupnicką opiekowała się nią do końca okupacji.
- To drzewko będzie odżywało co roku, będzie pokrywało się zielonymi liśćmi i będzie odżywało tak, jak odżył naród żydowski, który powstał z popiołów jak Feniks - dodała.
Fundacja Shalom i Teatr Żydowski zapowiedziały też, że jeszcze w czwartek - w związku z 75-leciem wybuchu powstania w getcie warszawskim - odbędzie się premiera spektaklu "Jest taka ulica w Warszawie, zwie się ulicą Miłą. Kto płacze?" na podstawie "Pieśni o zamordowanym żydowskim narodzie" Icchaka Kacenelsona.
Drzewo Łez na placu Grzybowskim
Symboliczny zryw
Powstanie w getcie warszawskim rozpoczęło się 19 kwietnia 1943 roku. Było pierwszym miejskim powstaniem w okupowanej Europie, aktem o charakterze symbolicznym, zważywszy na nikłe szanse powodzenia. W nierównej, trwającej prawie miesiąc, walce słabo uzbrojeni bojownicy Żydowskiej Organizacji Bojowej oraz Żydowskiego Związku Wojskowego stawili opór żołnierzom z oddziałów SS, Wehrmachtu, Policji Bezpieczeństwa i formacji pomocniczych.
W tym czasie Niemcy zrównali getto z ziemią, metodycznie paląc dom po domu. 8 maja w schronie przy ul. Miłej 18 samobójstwo popełnił przywódca powstania Mordechaj Anielewicz wraz z grupą kilkudziesięciu żołnierzy. Nielicznym powstańcom udało się kanałami wydostać z płonącego getta.
PAP/kk/b