Ślepa czteropasmówka na Ursynowie zdominowała wtorkową sesję rady dzielnicy. Głośne "nie" dla jej budowy dało się usłyszeć od stowarzyszenia Nasz Ursynów i licznie przybyłych mieszkańców. - Mi przebieg tej drogi też się nie podoba, ale zdecydowały m.in. względy bezpieczeństwa - bronił swojej decyzji burmistrz.
Chodzi o przedłużenie ul. Belgradzkiej, które w przyszłości poprowadzi do ośrodka dla osób niepełnosprawnych. 150-metrowy odcinek ma mieć cztery pasy ruchu, po dwa w każdą stronę.Podczas wtorkowej sesji burmistrz Robert Kempa (PO) podkreślił, że miejscowe plany jasno określają: placówka musi mieć zagwarantowany dojazd. Obok przebiega wprawdzie niewielka ul. Moczydłowska, lecz ta - jak mówił Kempa - ma być jedynie ciągiem pieszo-rowerowym.
Dlaczego aż cztery pasy?
- Jesteśmy w stanie zrozumieć, że ośrodek potrzebuje drogi dojazdowej, ale dlaczego aż czteropasmowej? - pytał radny Naszego Ursynowa Paweł Lenarczyk, zarzucając przy okazji burmistrzowi brak należytej jawności w tej sprawie.
- Zobaczyliśmy projekt dopiero w październiku tego roku. Nikt nie informował nas o tym, że planowana jest czteropasmowa droga. Gdyby taka informacja była, moglibyśmy dyskutować o niej nie w listopadzie 2016 roku, kiedy plan jest już gotowy, lecz znacznie wcześniej - powiedział. Dlaczego cztery pasy? Odpowiedź burmistrza w tej sprawie jest prosta: względy bezpieczeństwa.
- Mi przebieg tej drogi się nie podoba. Jednak zdaniem projektanta, przewężenie do jednego pasa na kilkudziesięciu metrach, w dodatku na wysokości zjazdu stanowiłoby zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego. Dlatego zaprojektował on drogę w przekroju dwa razy dwa - tłumaczył Kempa.Szybko odbił też piłeczkę w sprawie zarzucanego mu braku jawności. Podkreślał, że na sesjach w 2015 roku na bieżąco informował dzielnicę o zmianach. Przypominał, że rezerwowane były na nie również środki finansowe. - Nie chce wnikać w to, jak radny Lenarczyk sprawuje swój mandat - skomentował nie bez złośliwości.
Polityczny ping-pong
W obronie radnego stanął jego kolega z klubu Daniel Głowacz (NU). - Pan mówi do radnego, że plany były znane i mogliśmy się z nimi zapoznać. Nie panie burmistrzu. To pan jest osobą, która powinna nam przedstawić taką sprawę - odpowiedział. W politycznej przepychance między działaczami Naszego Ursynowa, a Robertem Kempą dało się wyłuskać jedną ważną deklarację. - Często słyszymy zarzut, że przedłużona Belgradzka jest pierwszym etapem do budowy łącznika między ul. Stryjeńskich a ul. Pileckiego. Zarząd dzielnicy nie ma takich planów - stwierdził stanowczo Kempa.- To ważna deklaracja obecnego burmistrza - przyznał sam radny Lenarczyk. - Jednak nie wiemy co się wydarzy za dwa lata, pod rządami innych władz - dodał.
Klony szkodliwe dla otoczenia?
Istotna w całej sprawie i często podnoszona przez mieszkańców jest wycinka drzew, konieczna zarówno pod budowę ośrodka, jak i czteropasmówki. Kempa poinformował w swoim wystąpieniu, że pod topór pójdą głównie takie gatunki jak robinia i klon jesionolistny. Ten ostatni uznał za "gatunek inwazyjny, niebezpieczny dla rodzimej flory", powołując się tu na specjalistów z Polskiej Akademii Nauk. - Fakt, że pewna liczba drzew koliduje z inwestycją jeszcze nie oznacza, że wszystkie zostaną natychmiast wykarczowane. Takie decyzje podejmie ostatecznie organ wydający zgodę na budowę. On określi czy drzewka będą wycinane czy przesadzane - powiedział.Głos w dyskusji licznie zabrali też mieszkańcy. - Dlaczego burmistrz podjął decyzję i wysyłał jakiekolwiek warianty drogi do ZDM bez żadnej konsultacji z nami? - pytała jedna z nich. W przeważającej większości byli przeciwni budowie tak szerokiej drogi.
To nie była pierwsza sesja poświęcona sprawie Belgradzkiej. Radni dyskutowali o tym już wielokrotnie, w tym na sesji nadzwyczajnej zorganizowanej na początku listopada o równie nadzwyczajnej godzinie - 9.00 rano.
Tu powstanie droga do ośrodka
kw/b
Źródło zdjęcia głównego: UM/Krzysztof Nawrocki