Mieszkańcy Ursynowa domagają się otwarcia parku w Natolinie. Pod petycją do ministra skarbu jest już ponad 400 podpisów. Dyrekcja Centrum, które zarządza tym terenem nie pozostawia jednak złudzeń.
Wejście do parku w Natolinie znajduje się przy ulicy Nowoursynowskiej. Kompleks leży jednak na terenie Wilanowa. To blisko 120 hektarów z rezerwatem i zabytkowymi obiektami.
Na co dzień mieszkańcy nie mają tam wstępu. Teren otwierany jest tylko kilka razy w roku, podczas spacerów organizowanych przez urząd dzielnicy od maja do września.
Zdaniem mieszkańców podpisanych pod petycją, weekendowe wycieczki to za mało. W liście do ministerstwa skarbu, które jest właścicielem terenu, domagają się otwarcia magicznego miejsca na stałe.
Surowe przepisy
– Myślę, że większość z nich nie zdaje sobie sprawy z ograniczeń, które stwarzają przepisy. Ponad 95 proc. tego terenu to rezerwat, objęty ochroną prawną – tłumaczy Grzegorz Tkaczyk, wicedyrektor Centrum Europejskiego Natolin.
Instytucja ta zarządza parkiem i rezerwatem na mocy porozumienia z ministerstwem. Zasady reguluje Plan Ochrony Rezerwatu. Jest do dokument uchwalany przez RDOŚ na około 20 lat. Aktualny powstał w 2015 roku.
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydała już stanowisko - przekonuje, że ograniczenia podyktowane są "dbałością o zachowanie wartości przyrodniczych i kulturowych".
"Dzięki temu, że obiekt ten jest od wielu lat zamknięty, ogrodzony i strzeżony, nie podlega on silnym wpływom antropopresji. Został uchroniony przed zadeptywaniem, jakie ma miejsce w innych stołecznych rezerwatach przyrody, pomimo obowiązujących w nich zakazów (jak chociażby w Lesie Kabackim)" – czytamy w oświadczeniu.
Petycja trafi do kosza?
Czy to oznacza, że petycja mieszkańców Ursynowa, pod którą podpisało się ponad 400 osób, pójdzie do kosza?
- Nie, petycja ma sens, o ile skłoni dzielnicę Ursynów do porozumienia z nami. Możliwe są na przykład dodatkowe wycieczki do parku, pod warunkiem, że ktoś pokryje ich koszty. Jesteśmy otwarci na rozmowy – informuje Grzegorz Tkaczyk. – Chcemy, żeby ludzie poznawali historię tego miejsca. O tyle, o ile to jest możliwe – dodaje.
– My też jesteśmy gotowi negocjować z Centrum Europejskim Natolin i chcemy otworzyć park – zapewnia Bernardeta Włoch-Nagórny, rzeczniczka dzielnicy Ursynów. – Póki co nie otrzymaliśmy jednak żadnej informacji ze strony CEN, która jest niezbędna. Nie wiemy, na ile można otworzyć ten park, jakie są tam ograniczenia. Potrzebujemy konkretnych wytycznych i dopiero wtedy będziemy mogli coś zaproponować – dodaje.
Otwarcie na próbę? "Drogi eksperyment"
Rzeczniczka obawia się jednak, że dodatkowe wycieczki to nie to, czego oczekują mieszkańcy. – Może lepszym rozwiązaniem jest otwarcie parku chociażby na dwie godziny w weekendy? W ten sposób możemy sprawdzić, co bardziej odpowiada mieszkańcom- zorganizowane formy czy też ograniczony w czasie, ale swobodny dostęp do parku – proponuje.
Dyrektor Centrum jest jednak sceptyczny. – Byłby to bardzo kosztowny eksperyment – mówi. Jego zdaniem, las nie jest przystosowany do odwiedzin przez dużą liczbę osób. Nie ma odpowiedniej infrastruktury ani toalet. Ingerencja w ten teren jest z kolei niemożliwa, ponieważ jest rezerwatem. – My również nie możemy z tego korzystać ani nic tam zmieniać. Jedyna ingerencja, jaką możemy poczynić to usunięcie drzewa, które przewróci się na którąś ze ścieżek – precyzuje.
Względy bezpieczeństwa
Na terenie parku działa obecnie kuźnia kadr urzędniczych zjednoczonej Europy, czyli tzw. Kolegium Europejskie będące filią College of Europe w Brugii. Na co dzień mieszka i uczy się tu 120 studentów. - Centrum jest gospodarzem międzynarodowych spotkań i konferencji, na których pojawia się wiele ważnych osobistości – informuje dyrektor Tkaczyk.
Jego zdaniem, to kolejny argument, który uniemożliwia swobodne otwarcie parku. – Trudno wyobrazić sobie sytuację, kiedy w tym samym momencie mamy ważnych gości i jednocześnie setki osób na terenie parku. To trudne ze względu na bezpieczeństwo, za które przecież odpowiada centrum – dodaje.
Dyrektor zastrzega jednak, że wbrew temu, o czym często mówią mieszkańcy Ursynowa, studenci, profesorowie, ani goście CEN nie mają dostępu do całości rezerwatu. – Korzystamy z około 8 hektarów: z części parku i budynków, które są na tym terenie. Pozostałe ponad 100 hektarów jest dla nas zamknięte – dodaje.
Inicjatywa Jana III Sobieskiego
W Parku Natolińskim znajdziemy m.in. XVIII-wieczny pałac Potockich, świątynię dorycką i akwedukt. Jest to jeden z najcenniejszych romantycznych założeń pałacowo-parkowych w Polsce.
Obiekt nie jest zamknięty od II wojny światowej, jak to się często mówi, ale jest zamknięty ponad 200 lat. Był to prywatny teren, zawsze ogrodzony. Mieszkańcy bywali tu okazjonalnie, z okazji wielkich uroczystości narodowych czy rodzinnych hrabiów Potockich. Początki tego miejsca sięgają czasów króla Jana III Sobieskiego, który według przekazów historycznych urządził tutaj miejsce do polowań na bażanty. Prawdziwy rozkwit tego miejsca nastąpił jednak za czasów Stanisława Kostki Potockiego i jego syna Aleksandra Potockiego.
Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, wycieczki do parku Natolińskiego organizowane są od 2011 roku, kiedy ówczesnym władzom dzielnicy udało się porozumieć z Centrum Europejskim. Grupy wycieczkowe liczą na ogół 20 osób, a zwiedzanie trwa dwie godziny. - Zainteresowanie wycieczkami jest duże. Już w tym sezonie mieszkańcy pytali czy będą i kiedy się rozpoczną – informuje rzeczniczka dzielnicy Bernardeta Włoch-Nagórny.
ZOBACZ ARCHIWALNY MATERIAŁ TVNWARSZAWA
Karolina Wiśniewska