Sobota to już 10. doba poszukiwań 5-letniego Dawida Żukowskiego z Grodziska Mazowieckiego. O poszukiwania, motywy i relacje w rodzinie chłopca pytany był w poranku TVN24 Mariusz Sokołowski, były rzecznik Komendy Głównej Policji.
- Relacje będą wskazywały na to, jaki był motyw działania sprawcy przestępstwa - przekonywał Sokołowski. Zaznaczył, że chodzi zarówno o możliwe uprowadzenie dziecka, czy też o możliwy tragiczny finał poszukiwań, który, jego zdaniem, "niestety jest bardzo prawdopodobny".
- Policja musi wiedzieć, co się działo w ostatnim okresie i jakie relacje były między rodzicami. Musi wykluczyć w razie czego udział innych osób przy popełnieniu przestępstwa. W takich sprawach policjanci wchodzą bardzo głęboko w te relacje pomiędzy członkami rodziny, pomiędzy znajomymi - dodał.
"Policja wie więcej niż my"
Jak zaznaczył, bardzo często wychodzą na jaw tajemnice, które były skrywane w danej rodzinie, a później dają pełny obraz sytuacji. - Policja wie zdecydowanie więcej niż my, wszystkiego się nie ujawnia. Te informacje, które są nam przekazywane, raczej wskazują na to, że będziemy mieli tu do czynienia niestety z samobójstwem rozszerzonym, czyli sytuacją, kiedy rodzic zabija najpierw dziecko, a potem siebie. Mamy tutaj do czynienia z bardzo zdesperowanym człowiekiem, który popełnia sam na końcu samobójstwo - zaznaczył były rzecznik.
Pytany był również o samego chłopca. - Pamiętajmy, że dziecko jest osobą nieporadną, w tym pierwszym etapie poszukiwań, kiedy jest zgłoszenie, że dziecko zaginęło, policjanci koncentrują się na tym, żeby szukać dziecka w terenie. Nie raz zdarzało się, że śmigłowiec policyjny, policjanci z psami dostrzegali gdzieś tego malucha, wyciągali z jakichś chaszczy, żeby oddać rodzicom. Tutaj jak na razie te działania, na bardzo szeroką skalę, przy wykorzystaniu najnowszej technologii, nie przyniosły rezultatu - mówił Sokołowski.
"Wydaje mi się to fikcyjną wersją"
Odniósł się także do wersji, że Dawid Żukowski mógł zostać wywieziony za granicę lub do innego państwa w ramach Unii Europejskiej.
- Wydaje mi się to fikcyjną wersja, dlatego, że gdyby ojciec miałby być zleceniodawcą uprowadzenia dziecka, to ten, kto przyjmuje takie zlecenie, albo jest wdzięczny ojcu za coś, albo chce mu pomóc, albo liczy na przykład na finanse, a tu zleceniodawcy już nie ma. Popełnił samobójstwo - argumentował.
Zdaniem Sokołowskiego policja zrobiła wszystko, co było możliwe do tej pory, żeby odnaleźć chłopca. - Widzimy tylko ten jeden wycinek działania policji, a są nim działania w terenie. Nie wiemy tego wszystkiego, co robią policjanci kryminalni, to jest dotarcie do materiałów z monitoringu chociażby - wyjaśniał.
Jego zdaniem działania ojca były planowane. - Prokuratura mówi, że miał czas, by się przygotować. Gdy zestawimy to z urlopem, który wziął z pracy, to wydaje się, że to jest zaplanowane. Kryminalni koncentrują się między innymi na tym, żeby sprawdzić, na jakie strony internetowe ten człowiek wchodził, co go interesowało szczególnie - zaznaczył Sokołowski.
ran/pm