- Dbajmy o jakość kształcenia, a nie o liczbę wyprodukowanych dyplomów - apelują studenci. Nie zgadzają się ze zmianami, które od przyszłego roku mają się pojawić w regulaminie studiów UW.
Sprzeciw wzbudza punkt dotyczący opłat, które trzeba będzie ponieść, jeśli komuś nie uda obronić się w terminie. Do tej pory na złożenie pracy i obronę - bez dodatkowych kosztów - studenci mieli dwa lata od uzyskania absolutorium. Teraz do jego uzyskania, oprócz zaliczonych egzaminów i zajęć, potrzebne będzie uzyskanie wpisu z seminarium dyplomowego, a to z kolei zaliczać będzie oddana promotorowi, gotowa praca.
Nawet 1400 zł za zwłokę
- W praktyce oznacza to, że po zmianach student będzie musiał jednocześnie zaliczać zajęcia na ostatnim semestrze studiów i pisać pracę dyplomową, aby obronić się do 30 września. Jeżeli tego nie zrobi lub spóźni się z pracą, nie zaliczy seminarium i będzie zmuszony zapłacić za warunkowe powtarzanie przedmiotu - tłumaczą studenci.
Kwota może dojść do 1/5 opłaty za powtarzanie roku. - Na Wydziale Prawa i Administracji może to być nawet 1400 złotych - wyjaśnia Krzysztof Gubański z Koła Naukowego Socjologii Publicznej.
Jak dodaje, dla studentów to bardzo niekomfortowa sytuacja. - Na wielu zagranicznych uczelniach ostatni semestr nauki przeznaczony jest wyłącznie na pisanie pracy. U nas studenci muszą normalnie chodzić na zajęcia, które często są bardzo obciążające. Na porządne pisanie pracy dyplomowej brakuje czasu - tłumaczy Gubański.
Studenci przeciw, Senat za
Na początku tygodnia niezadowoleni studenci pojawili się na posiedzeniu Parlamentu Studentów UW, który miał wyrazić swoją opinię o projekcie. Przynieśli ze sobą transparenty i plakaty. - Parlament poparł nasze postulaty renegocjacji regulaminu, jednak mimo to w środę Senat uczelni przyjął zmiany w regulaminie - mówi Gubański.
Teraz po raz kolejny zostaną one przekazane do zaopiniowana Parlamentowi. Jeśli nie wyrazi on poparcia dla zmian, Senat będzie potrzebował bezwzględnej większości głosów, by wprowadzić je w życie.
W skład Senatu wchodzą dziekani wydziałów, przedstawiciele samodzielnych nauczycieli akademickich oraz reprezentanci doktorantów i studentów, choć tych jest zdecydowanie mniej.
- Administracja UW chce za wszelką cenę przeforsować swoje pomysły, dlatego zależy nam na nagłośnieniu sprawy. Może wtedy władze uczelni wezmą po uwagę głos studentów - podkreśla Gubański. Nie wyklucza także protestów.
Na razie na jednym z portali społecznościowych założyli stronę "Nie chcemy pisać dyplomów na akord". W internecie zbierają także podpisy pod petycją online. Do środy do wieczora poparło ją blisko 700 osób.
Jak podkreślają studenci, proponowane zmiany będą prowadzić do dalszej komercjalizacji uczelni, a pieniądze wpłacone przez studentów, którzy nie zdążą obronić się w terminie, mają pomóc w "łataniu dziury budżetowej".
Studenci protestują
Dłużej nie znaczy lepiej
Na te zarzuty odpowiadają władze uczelni. Na stronie internetowej UW pojawiło się stanowisko:
"To zupełne nieporozumienie. Budżety wydziałów wynoszą od 10 do 50 milionów, więc opłaty za wznowienie studiów nie mogą załatać żadnej dziury, która miałaby znaczenie dla finansów wydziału. W interesie studentów i uczelni jest, aby wszyscy studia kończyli w terminie. System ma motywować do terminowego ukończenia studiów (a więc eliminować możliwość pobierania jakichkolwiek opłat). Obecnie studenci powracający na uczelnię po kilku latach od skreślenia napotykają na trudności związane z uzupełnianiem licznych różnic programowych. Zdarza się też, że program kształcenia, który realizowali, już nie jest przez uczelnię oferowany, a to rodzi kolejne kłopoty. Obecne zmiany są wprowadzane po to, by takich problemów było jak najmniej w przyszłości".
Władze uczelni zaznaczają, że w tym roku zrezygnowano z pobierania opłat za drugi kierunek studiów oraz za konsultacje. "Jest to dowód partnerskiego traktowania studentów i potwierdzenie, że za tymi rozwiązaniami nie stał motyw finansowy" - czytamy w oświadczeniu.Uczelnia zapewnia także, że studenci nadal będą mieli dwa lata na złożenie pracy dyplomowej bez konieczności nadrabiania różnic programowych. "Nie zapominajmy także, że tematy prac licencjackich i magisterskich wybierane są ze świadomością, że na wykonanie zadania jest określony czas. […] Z reguły jest zresztą tak, że prace powstające z opóźnieniem wcale nie są lepsze od tych obronionych w terminie, tylko są po prostu obronione później. Nie można też zapominać, że w wielu dyscyplinach jest niebezpieczeństwo, że cały wysiłek studenta pójdzie na marne, jeśli w czasie przygotowywania przez niego pracy ktoś opublikuje bardzo podobne badania" - czytamy na stronie UW.
jk/r
Źródło zdjęcia głównego: Koło Naukowe Socjologii Publicznej