Do wypadku doszło 9 czerwca na skrzyżowaniu ulicy Puławskiej z Malczewskiego. Według policji kierowca toyoty, obywatel Białorusi, wymusił pierwszeństwo i uderzył w bmw, które ścięło latarnię, sygnalizację świetlną, uderzyło w grupę pieszych i dachowało. Sześć osób zostało rannych. Stan jednej z potrąconych, 85-letniej kobiety, nadal jest ciężki.
Krótko po wypadku zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym postawiono kierowcy toyoty. Jednak przed sądem może stanąć również drugi kierowca, prawnik Michał C. Prokuratura w piątek poinformowała, że w chwili wypadku był pod wpływem kokainy. Z kolei kierujący toyotą był trzeźwy.
Wypadek na Puławskiej. Kierowca bmw był pod wpływem kokainy
Jak przekazuje portalowi tvnwarszawa.pl rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba, Michałowi C., zostanie postawiony zarzut prowadzenia samochodu pod wpływem środka odurzającego.
Rzecznik wyjaśnia, że śledczy prowadzą dwa odrębne postępowania: jedno dotyczące prowadzenia samochodu pod wpływem kokainy przez Michała C. oraz drugie, w toku którego wyjaśniane są dokładne okoliczności wypadku przy ul. Puławskiej. Dopiero biegły ustali, czy prowadzenie samochodu pod wpływem środków odurzających miało wpływ na przebieg zdarzenia.
- Na tym etapie został powołany biegły. Ma on ustalić m.in. prędkość bmw oraz czy istniała możliwość, aby kierowca uniknął tego zderzenia - wyjaśnia Skiba.
Rzecznik zastrzega, że na razie nie jest w stanie powiedzieć, jak długo poczekamy na opinię biegłego. - Nie można wykluczyć, że wpłynie ona w ciągu najbliższych tygodni. Zostanie poprzedzona oględzinami bmw. Konieczne też było dokonanie analizy danych elektronicznych zawartych w komputerze pojazdu: prędkość, przyśpieszenie, czy noga była na gazie, czy kierowca hamował i w jakim momencie wykonał manewry obronne - opisuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Jak dodaje Skiba, na razie nie jest planowany wniosek o areszt dla Michała C.
Kierowca bmw miał zostać przesłuchany w piątek, 23 sierpnia, ale nie stawił się na wezwanie. Śledczy nie wykluczają, że zwrócą się do policji, aby doprowadziła go do prokuratury.
Autorka/Autor: ok/PKoz
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Komenda Miejska PSP m.st. Warszawy