Minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak podsumował wydarzenia z 11 listopada. Odnosząc się do komentarzy, zgodnie z którymi policja miała zachowywać się brutalnie wobec działaczy opozycji, minister stwierdził, że to oni "chcieli doprowadzić do tego, żeby była awantura".
- Można by powiedzieć w ten sposób: odkąd zmieniła się władza w Polsce, od 2015 roku, Święto Niepodległości jest bezpieczne - powiedział w poniedziałek Błaszczak na antenie radiowej Jedynki.
"Chcieli doprowadzić do awantury"
Gdy prowadząca rozmowę zauważyła, że warszawscy działacze opozycji mówią o brutalnym potraktowaniu przez policję, minister odparł, że "oni bardzo chcieli doprowadzić do tego, żeby była awantura". - Grupa tych ludzi próbowała zablokować Marsz Niepodległości, a więc próbowała ograniczyć prawa innych do tego, żeby cieszyli się ze Święta Niepodległości - ocenił minister. Zdaniem Błaszczaka "jest taka grupa ludzi w Polsce, którzy nie cieszą się z tego, że Polska jest niepodległa". Minister odniósł się również do tego, że policja miała używać wulgarnych słów wobec protestującej kobiety. - Po analizie tego materiału okazało się, że doszło do przekłamania, nie padło z ust policjanta nic takiego, co obrażałoby kogokolwiek. To były słowa skierowane do drugiego policjanta i nie były one obraźliwe - powiedział Błaszczak. Komendant główny policji nadinsp. Jarosław Szymczyk poinformował w sobotę, że w całym kraju w 308 wydarzeniach związanymi z obchodami uczestniczyło ponad 65 tys. osób, najwięcej na Marszu Niepodległości - ok. 60 tys.
PAP/ran/mś