- Żaglowiec "Budząca się SP 323" opuścił dzisiaj dobrze znany XIX-wieczny port. Przed nami burzliwe wody Oceanu Nowej Edukacji" - zapowiadają nauczyciele podstawówki przy Hirszfelda. Jako pierwsi w Warszawie wprowadzają do szkoły metody, które mogą zmienić edukację.
Szkoła się budzi
- Idea "budzącej się szkoły" powstała w Berlinie. Polega na stworzeniu szkoły w nowym stylu i edukacji, która będzie odpowiedzią na rzeczywiste potrzeby ucznia - opowiada Wioletta Krzyżanowska. - Chcemy, aby dzieci wiedziały, w jakim celu przychodzą do szkoły, były świadome, że wiedza jest im potrzebna - dodaje.
Zmiany zostały wprowadzone w klasach 1-3.
Pedagodzy korzystają m.in. z metody "zielonego ołówka" - zamiast zaznaczać w zeszycie dziecka błędy na czerwono, na zielono wskazują to, co poszło dobrze. - Dzieci zupełnie zmieniły swoje nastawienie - komentuje Arleta Pakuła, pedagog. - O wiele chętniej piszą prace pisemne, częściej dzielą się z nauczycielami swoimi notatkami. Wcześniej, po klasówkach były zgaszone, bały się, że coś poszło nie tak. Teraz mówią "to poszło mi najlepiej" - dodaje.
Bez prac domowych
Pedagodzy zrezygnowali również z prac domowych. - W stu procentach wykorzystujemy czas na lekcji. Stosujemy czasomierze, chcemy, aby dziecko miało świadomość, że się napracowało i zasłużyło na odpoczynek w domu - mówi Pakuła.
Jak dodaje, to dziecko powinno decydować, kiedy odrobi prace domową.
W klasach zmieniło się również ustawienie ławek. Uczniowie siedzą twarzami do siebie. - Już nas nie kusi, żeby odwrócić się do koleżanki czy kolegi - opowiadają dzieci. - Codziennie siedzimy z kim innym, dzięki temu możemy poznać osoby, które wcześniej wydawały nam się niefajne. Sami też stawiamy sobie oceny - mamy specjalną punktację - tłumaczą.
Pedagodzy chcą również zmienić pozycję nauczyciela w klasie. - Powinien być mentorem, a nie kierownikiem czy zarządcą - komentuje Krzyżanowska.
Zmiany w szkole na Ursynowie
Idea budzi kontrowersje
- Zdecydowana większość rodziców jest za zmianami w szkole. Kontrowersje budzi jednak metoda zielonego ołówka - przyznaje Krzyżanowska. - Są opiekunowie, dla których czerwony kolor bezapelacyjnie łączy się z nauką szkolną. Spróbujemy to zmienić. Będziemy pokazywać dobre strony wzmacniania pozytywnego ucznia - dodaje.
Po dwóch miesiącach nauczyciele zdecydują, które zmiany są dobre, a które należy zmodyfikować. - Wiemy, że wprowadzenia zmian nie jest procesem łatwym, ale godzimy się na to, bo nie myli się tylko ten, który nie próbuje - kwituje dyrektor szkoły.
kz/r