W drodze z lotniska limuzynę z prezydentem Donaldem Trumpem poprzedziło 14 pojazdów. Za "bestią"jechało kolejne kilkadziesiąt.
"Wysypują się agenci"
- Specjalnie dobrane maszyny, specjalne modele, podrasowane do tego typu akcji. To znaczy muszą być kuloodporne, muszą mieć silniki, które zapewniają zrywność - komentuje Grzegorz Ciechanowski z Uniwersytetu Szczecińskiego. A za ich kierownicami oficerowie doskonale przeszkoleni, w prowadzeniu ciężkich, kuloodpornych maszyn. - Po długich kursach, bardzo specjalistycznych, które pomagają im reagować w nietypowych sytuacjach - opowiada Ciechanowski.W razie jakiegokolwiek zagrożenia z opancerzonych samochodów dosłownie wysypują się agenci. - Te samochody musimy traktować jako transportery opancerzone i taka jest też taktyka ich działania - twierdzi profesor.
Krew gotowa do transfuzji
Oprócz dwóch identycznych ekskluzywnych limuzyn prezydenckich, zdolnych przetrwać ostrzał, wybuch i atak chemiczny, w flocie poruszają się między innymi pojazdy łączności. - One służą do bieżącej łączności między oficerami ochrony, między stanowiskiem kierowania, sztabem - mówi Marian Janicki, były szef biura ochrony rządu. Sprzęt jakim dysponuje prezydencka ochrona jest zdolny do ogłuszania sygnału radiowego. - Słyszałem, że na trasie przejazdu nikt nie mógł się porozumieć z bliskimi przez telefon, to mamy właśnie efekt tego - dodaje Janicki.W skład floty zawsze wchodzi karetka, jednak na wszelki wypadek, w składzie prezydenckiej limuzyny znajduje się sprzęt medyczny oraz gotowa do transfuzji krew. Jednak konkretne wyposażenie i przeznaczenie większości pojazdów to tajemnica.Pojazdy już kilka dni wcześniej przyleciały do Warszawy na pokładach samolotów transportowych.Mateusz Kudła, TVN24 / kz/mś