W piątek, na wniosek stowarzyszenia Nasz Ursynów, odbyła się nadzwyczajna sesja rady dzielnicy. Radni mieli podjąć uchwałę o przeprowadzeniu konsultacji społecznych w sprawie przedłużenia Belgradzkiej. Sesja rozpoczęła się wyjątkowo wcześnie, o godz. 9 (taką porę wskazała przewodnicząca rady, ale nie chciała nam wyjaśnić, czym się kierowała). Zazwyczaj radni spotkają się dopiero o 17.
Burzliwa dyskusja
- Już na początku sesji zwróciłem się z wnioskiem o przeniesienie obrad na kolejną sesję. Zrobiłem to na prośbę mieszkańców, którzy również chcieli uczestniczyć w dyskusji. Wniosek został odrzucony - mówi nam Paweł Lenarczyk, przewodniczący stowarzyszenia Nasz Ursynów.
Sesja była długa i burzliwa, ale ostatecznie nie przyniosła przełomu. Za przeprowadzeniem konsultacji społecznych głosowali wyłącznie radni opozycji: Naszego Ursynowa i PiS.
Potrzeby dialogu z mieszkańcami nie dostrzegło dziewięciu radnych PO oraz przewodnicząca Teresa Jurczyńska-Owczarek (radna niezależna). Od głosu wstrzymali się Kamil Orzeł z Projektu Ursynów oraz dwóch radnych PO - Piotr Karczewski i Krystian Malesa.
Radni odrzucili też wniosek radnego Lenarczyka, aby sprawę ponownie poruszyć na sesji 15 listopada (obrady wystartują o godz. 18, więc mogłoby przyjść więcej mieszkańców).
Wycinka już ruszyła
- Poprosiliśmy radnych aby naprawili swoje zaniedbania, ale nasza prośba nie została spełniona. Projekt zostanie zrealizowany tak, jak wyobraził to sobie burmistrz. Nie możemy już prosić o pomoc dzielnicę, teraz zostaje tylko miasto. Ale zanim Hanna Gronkiewicz-Waltz podejmie decyzje drzewa zostaną wycięte - komentuje Krzysztof Nawrocki, jeden z liderów protestu przeciw inwestycji.
Zmian w projekcie już nie będzie. Wykonawca wyciął już drzewa pod budowę ośrodka. Zarówno obiekt jak i droga powstaną jeszcze w tym roku.
"Autostradą" do ośrodka
Nowy odcinek Belgradzkiej będzie drogą dojazdową do ośrodka dla osób niepełnosprawnych. Chodzi o zwycięski projekt z budżetu partycypacyjnego z 2014 roku. Aby zrealizować spóźniony projekt, dzielnica musiała z "swojej kieszeni" zapłacić za budowę drogi dojazdowej. Plan budowy czteropasmówki o długości 150 metrów w miejscu terenów zielonych zszokował mieszkańców, którzy ironicznie mówili, że dzielnica funduje im "pas startowy".
kz/b