Miasto chce pozbyć się ze Starówki twórców, którzy sprzedają tam swoje obrazy i rzeźby. Pretekstem jest modernizacja ulic, ale urzędnicy nie ukrywają, że po remoncie artyści tam nie wrócą.
Miejsce, w którym można spotkać najwięcej malarzy i rzeźbiarzy to popularna i uczęszczana przez turystów ulica Nowomiejska na Starówce. Niedawno dowiedzieli się, że będą musieli to miejsce opuścić. - Poczułem się tak jakby mi odebrano część życia – mówi Wojciech Rosa, rzeźbiarz.
Tam można podpatrywać artystów
Pan Wojciech swoje rzeźby wystawia tu od ponad 30 lat. Lubi kiedy podchodzą do niego turyści i obserwują jego żmudną pracę.
- Turyści często pierwszy raz w życiu widzą normalną robotę artysty na ulicy. To udowadnia im, że to co kupują, nie jest robione przez maszynę, a przez człowieka - mówi Rosa.
Ten punkt wycieczki turysta niedługo będzie mógł wykreślić ze swojej listy.
40 cm na artystę
Urzędnicy miejscy mocno ograniczyli artystom teren na którym mogą wystawiać swoje prace.
- Ze 106 metrów bieżących ekspozycji dostaliśmy 20 metrów. To wychodzi na jednego członka stowarzyszenia 40 cm – komentuje decyzję jeden z nich.
Już tu nie wrócą?
Niedługo artyści ze Starówki mają zniknąć z powodu planowanego remontu.
- Musimy się zastanowić co jest ważniejsze: czy sprzedawania pamiątek, czy remont nawierzchni Starego, Nowego Miasta i remont elewacji budynków. Tego nie da się pogodzić – twierdzi Paweł Kołodziejski, wicedyrektor Zarządu Terenów Publicznych.
Urzędnicy nie chcą się zgodzić na powrót artystów po remoncie na ulicę Nowomiejską. Twierdzą, że tam miejsca dla nich już po prostu nie będzie. – Chętnie zaproponujemy inne lokalizacje. Na przykład na terenie międzymurza murów obronnych Starego Miasta na całej ich długości. Jest też rynek Mariensztacki, może warto o tym porozmawiać? – dodaje Kołodziejski.
"Ale kto tam przyjdzie?"
- Tam może ktoś przyjdzie za 10 lat, jakby to wszystko się rozkręciło. Tylko, że ja nie mam 10 lat, nie mam czasu czekać, bo muszę z czegoś żyć – buntuje się Tomasz Kwiatkowski.
Mateusz Wróbel
aq/mz