Wprowadzenie stref czystego transportu z ograniczonym wjazdem starszych samochodów miasto traktuje "z dużą przychylnością" - oświadcza wiceprezydent Renata Kaznowska. Zapowiada powołanie odpowiedniego komitetu sterującego, który stworzy koncepcje wprowadzenia takich stref w stolicy.
O przyspieszenie prac nad wprowadzeniem stref środowiskowych w Warszawie zaapelował radny Platformy Obywatelskiej Michał Czaykowski. Podkreślił, że do takich stref nie powinny wjeżdżać auta niespełniające określonej normy emisji spalin lub wyprodukowane przed określoną datą. "Na przykład diesle ponad ćwierć wieku" - doprecyzował.
Warszawa jak Berlin?
"Ponad 10 lat temu podobny system z powodzeniem wprowadzono w Berlinie. Wydzielono w kilku centralnych okręgach administracyjnych strefę LEZ (czyli Low Emission Zone), w wyniku czego w ciągu trzech pierwszych lat zniknęło z berlińskich ulic ponad 70 tysięcy najbardziej trujących aut" - przekonuje Czaykowski.
I dodaje, że pomysł ten jest „godny uwagi” w stolicy, w porównaniu do - tu cytat - "pojawiających się radykalnych pomysłów zakazu ruchu wszelkich pojazdów w centrum miast".
"Wnoszę o rozpoczęcie konsultacji z mieszkańcami w celu ustalenia, czy są za wprowadzeniem takich rozwiązań (…), określenia wielkości stref - czy powinna ograniczać się tylko do centrum Warszawy, a może powinna obejmować również część Ochoty czy Woli" - stwierdza na koniec.
Pomysł ograniczenia wjazdu starym samochodom do centrum miast nie jest nowy. Zmiany w prawie umożliwiające wprowadzenie takich obostrzeń zapowiadała już przed trzema laty Platforma Obywatelska. Zrealizować pomysłu się jednak nie udało.
Dopiero w styczniu tego roku parlamentarzyści uchwalili ustawę o elektromobilności i paliwach alternatywnych, w której przewidziano możliwość ustanowienia tzw. stref czystego transportu. Po to, by - jak podkreślali ustawodawcy - zapobiegać negatywnemu oddziaływaniu na zdrowie ludzi i środowisko emisji zanieczyszczeń pochodzących z transportu.
Miasto patrzy przychylnie
Zgodnie z ustawą, o tym czy i gdzie można by takie strefy wprowadzać mają decydować radni danej gminy, czyli w przypadku stolicy - Rada Warszawy.
Wiceprezydent miasta Renata Kaznowska (która w ratuszu odpowiada m.in. właśnie za transport) zauważa, że ustawa wprawdzie weszła w życie w lutym, ale obecnie "jest jeszcze przedmiotem dodatkowych prac legislacyjnych", więc jej założenia nie są w pełni uregulowane.
Niemniej jednak Kaznowska podkreśla, że "miasto z dużą przychylnością traktuje koncepcję stref czystego transportu jako narzędzia poprawy jakości życia w mieście i atrakcyjności przestrzeni".
Z drugiej strony zaznacza, że przytaczany przez Czaykowskiego Berlin do wprowadzenie eko stref przygotowywał się przez lata. Warszawa więc też potrzebuje czasu.
Komitet sterujący
"W najbliższym czasie przewiduję powołanie komitetu sterującego, którego cele będzie zarządzanie strategiczne procesem realizacji zadań z zakresu szeroko rozumianej elektromobilności, w tym też stref czystego transportu" - zapowiada wiceprezydent.
Dodaje, że jednym z zadań komitetu będzie kompleksowane "rozpoznanie zagadnienia" ustanowienia stref czystego transportu - w tym opracowanie wstępnej koncepcji dotyczącej zasięgu takich stref i ich zasad dostępności.
Kiedy przed trzema laty, gdy pojawił się pomysł wprowadzenia eko stref, pytaliśmy warszawiaków o zdanie w tej sprawie - opinie były podzielone. - Z jednej strony jest to dobre, bo nie ma spalin tyle, ale z drugiej komplikuje życie ludziom, bo nie każdego stać na nowy samochód - mówił jeden z mieszkańców.
Inny z kolei podkreślał, że samochodów nie powinno się dzielić na starsze i nowsze, bo wszystkie mają takie same prawa. - Stare też mają swój żywot i też powinny się móc wszędzie poruszać. Spaliny spalinami, cały czas są, były i będą - mówił.
ZOBACZ NASZĄ ARCHIWALNĄ SONDĘ:
kw/gp
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN