Aktywiści kontra biznesmen. Proces o mapę reprywatyzacji

Miasto Jest Nasze o sprawie
Źródło: Lech Marcinczak / tvnwarszawa.pl
Rozpoczął się proces, w którym Maciej Marcinkowski domaga się przeprosin i wpłaty 50 tys. zł na cele społeczne od członków organizacji "Miasto Jest Nasze". Zarzuca im rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji m.in. w formie Warszawskiej Mapy Reprywatyzacji, która łączy urzędników, polityków i biznesmena.

O tym, że sprawa pomiędzy MJN a Marcinkowskim budzi duże zainteresowanie, może świadczyć poniedziałkowa sytuacja w Sądzie Okręgowym. Już na początku rozprawa została przerwana na ok. 30 minut. Wyznaczona sala nie pomieściła bowiem wszystkich osób, które chciały się przysłuchiwać procesowi. Przeniesiono go do większej.

"Kontrowersyjne w sensie społecznym"

Na miejscu stawili się m.in. pozwani aktywiści z MJN – Jan Śpiewak i Marcin Jarzynowski, którzy nie czują się winni.

Obaj odpowiadali między innymi na dodatkowe pytania sędzi. Śpiewak przekonywał, że to on był pomysłodawcą graficznej prezentacji informacji na mapie, a podczas jej tworzenie bazowano głównie na ogólnodostępnych informacjach, na przykład z mediów. - Działania pana Marcinkiewicza są kontrowersyjne, ale w sensie społecznym, nie prawnym - stwierdził Śpiewak.Do sprawy odniósł się także drugi z pozwanych - Marcin Jarzynowski. Podkreślił, że w konstruowanie samej mapy bezpośrednio nie był zaangażowany. - Ale miałem pełną świadomość, że coś takiego się dzieje - zaznaczył Jarzynowski. I dodał, że współorganizował protesty związane z kontrowersyjnym biurowcem na Podwalu, którym zajmuje się Senatorska Investment, należąca do rodziny Marcinkowskich.

Przeprosiny i 50 tys. zł

Sędzia chciała dowiedzieć się też, czy obie strony są skłonne wziąć udział w mediacjach, ale ze względu na "spolaryzowane stanowiska" taka możliwość nie wchodziła w grę.

Kolejne posiedzenie zaplanowano na 5 grudnia. Mają być na nim przesłuchani świadkowie. Adwokat Jacek Kondracki, który reprezentuje Macieja Marcinkowkiego, podkreśla, że członkom MJN zarzuca naruszenie dóbr osobistych jego klientów i ich firmy, poprzez rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji. – Niech robią, co robią, tylko nie kosztem dobrego imienia pana Macieja Marcinkowskiego i jego syna - powiedział po poniedziałkowej rozprawie. – Oczekujemy, że sąd nakaże zamieszczenie szeregu przeprosin oraz, że przekażą 50 tys. zł na hospicjum Ewy Błaszczak.

Adwokat reprezentujący Marcinkowskiego o sprawie

"Warszawska Mapa Reprywatyzacji"

Interaktywna mapa reprywatyzacji ukazała się w lutym. Na jej szczycie znajduje się sylwetka prezydent Warszawy, a od niej, niczym w drzewie genealogicznym, odchodzą gałęzie do podwładnych, którzy z kolei połączeni zostali z reprywatyzowanymi terenami, zaś te - z osobą Macieja Marcinkowskiego. Po kliknięciu na osobę albo miejsce pojawiają się opisy, przygotowane przez Miasto Jest Nasze.

"Oddajemy w Państwa ręce interaktywną infografikę, która przedstawia powiązania między politykami i urzędnikami a jednym ze znanych warszawskich handlarzy roszczeniami. Pierwszy raz problem warszawskiej dzikiej reprywatyzacji ujęty został w sposób tak kompleksowy, dający pojęcie o skali problemu" – tak reklamowało mapę stowarzyszenie.

"W materiale jawnie przedstawiono tylko części informacji, przez co odbiorcy komunikatu mogą wysnuć błędne wnioski. Mapa celowo pomija ważne fakty, szeroko dostępne w mediach, w tym informacje publikowane na łamach TVN Warszawa, które mają znaczący wpływ na jej treść. Przykładowe pominięte informacje dotyczą m.in. wyników kontroli przeprowadzonej przez warszawską prokuraturę w sprawie inwestycji, opisane w materiale pt: "Prokuratura o kontrowersyjnym biurowcu. Nie było uchybień urzędników" – odpowiadali już na naszych łamach członkowie rodziny Marcinkowskich.ran/r

Czytaj także: