Sylwestra Makowska-Gaszyńska, kandydatka do Rady Warszawy z list Sojuszu Lewicy Demokratycznej w swoim programie wyborczym deklaruje: "ABORCJA – decyzja Kobiet, a nie parlamentu". Problem w tym, że regulacje dotyczące aborcji w Polsce nie leżą w kompetencjach samorządów, a właśnie parlamentu. Jak przyszła radna miejska ma zamiar zrealizować swoją obietnicę?
Ulotki z takim hasłem wyborczym znajdują w swoich skrzynkach mieszkańcy Targówka.
"Jak to wprowadzi na poziomie miasta?! Podkreśliłem, bowiem trudno uwierzyć w taką ignorancję. Tego się nie da bronić merytorycznie nawet przy dobrych chęciach" – skomentował na jednym z portali społecznościowych jeden z mieszkańców dzielnicy.
"Teraz czekam, aż kandydaci skrajnej prawicy zaproponują KARĘ ŚMIERCI. Tylko czy samorząd miejski jest adekwatnym miejscem do realizacji tego typu postulatów?!" – pyta. O to w jaki sposób zamierza zrealizować ten punkt swojego programu wyborczego zapytaliśmy samą kandydatkę,
"Większa siła przebicia"
- Na pewno nie leży to w kompetencjach rady miasta, tylko należy do posłów lewicowych i wszystkich stowarzyszeń kobiet, ale pracując w radzie miasta miałabym większe przebicie - tłumaczy kandydatka w rozmowie z tvnwarszawa.pl. - Nie zgadzam się z faktem, że to sejm decyduje o kobietach. To jest bolesne. Decyzja o aborcji to indywidualna sprawa każdej kobiety, a życie ich nie rozpieszcza – argumentuje.
Makowska–Gaszyńska w ulotce do wyborców informuje, że działa w Towarzystwie Przyjaciół Dzieci. Jak ta działalność ma się do postulatu o możliwości wykonywania aborcji? - Pracowałam jako kurator sądowy, ale emocjonalnie nie dałam rady, za bardzo przeżywałam rozpacz tych dzieci. Jeżeli już dzieci są, to należy o nie dbać. Dzieci mają swoje wymagania i potrzeby. "Każde dziecko to nasze dziecko", ja w tym haśle się wychowałam – wyjaśnia.
"Dzieci muszą płacić za internet"
Kandydatka SLD deklaruje, że zamierza działać na rzecz wyrównywania szans dzieci. - Dzieci są dyskryminowane, nie mają równego startu. Nie mówię tu o rodzinach patologicznych, tylko o tych z trudną sytuacją materialną, które nie mają dostępu do komputera i internetu. Mają zadane do domu odszukać jakieś informacje i nie mogą tego zrobić w domu. Muszą płacić za internet w bibliotece. Czy gminy nie mogłyby dofinansować tych rodzin? – pyta.
Rzecznika dzielnicy takie komentarze i postulaty zaskakują. – Na terenie Targówka funkcjonuje jedna Biblioteka Główna z czytelnią i jej 17 filii, w tym sześć dla dzieci. W każdej z nich dostęp do komputerów i internetu jest bezpłatny, niezależnie, czy korzysta dziecko czy dorosły – przekonuje Rafał Lasota. - Zapraszamy do urzędu, udzielimy wszystkich informacji i do skorzystania z bezpłatnego internetu w bibliotece też – dodaje rzecznik.
Po odmowie dokonania aborcji z powołaniem się na tzw. klauzulę sumienia stanowiska dyrektora szpitala stracił prof. Bogdan Chazan:
kś/b
Źródło zdjęcia głównego: /materiały kandydata warszawa@tvn.pl