Wszystko przez wandali. To oni niszczą windy i bazgrzą po nich.
- Windy są unieruchomione, bo trzeba czekać na części, a to uniemożliwia korzystanie z urządzeń przez matki z wózkami czy niepełnosprawnych – mówi Karolina Gałecka z ZDM. – Naprawy są też bardzo kosztowne – dodaje.
Przykładowo: w 2011 roku pieniądze na naprawy wind skończyły się już w czerwcu.
440 kamer
W walce z wandalami pomóc mają kamery. Każda winda dostanie 4 takie urządzenia.
– Jedna kamera będzie monitorowała wnętrze, a pozostałe zostaną zainstalowane na zewnątrz – wyjaśnia Gałecka.
ZDM planuje podglądać wszystkie swoje windy, a jest ich w Warszawie 105. Zamontowanie 440 kamer kosztować ma 480 tys. złotych.
Nowowybudowane dźwigi od razu są wyposażane w monitoring. Tak jest już w 6 windach w al. Krakowskiej na PKP Rakowiec i w 2 w Al. Jerozolimskich na przystanku WKD. Kończą się właśnie prace przy 4 windach wiaduktu ulicy Saskiej.
Komisja oceni
To, że monitoring jest potrzebny, pokazał przykład wind w przejściu podziemnym pod rondem Dmowskiego. Do czasu objęcia ich monitoringiem były regularnie dewastowane.
– Od 2012 roku dewastacji praktycznie nie ma – przekonuje Gałecka.
Jest to jednak lokalizacja szczególna, bo dźwigów pilnuje ochrona. Nie da się jednak postawić człowieka przy każdej windzie w mieście. Dlatego obraz z kamer będzie przekazywany do firmy, która zajmie się ochroną urządzeń.
W tym roku wielki brat nie spojrzy na nas jednak z każdej z wind.
– W marcu zbierze się komisja, która oceni, gdzie windy są najczęściej dewastowane i te zostaną wyposażone w kamery w pierwszej kolejności – tłumaczy rzeczniczka.
Jak precyzuje, to dlatego, że nie na wszystkie nie starczy w tym roku pieniędzy. – Zakładamy, że uda się zamontować kamery w 70 procent wind – szacuje.
Wandale upodobali sobie windy:
Zdewastowali windy na moście
Kamery na Saskiej
wp//ec