Dekomunizacja ulic w Warszawie rodzi pytanie czy to tylko symboliczny koniec epoki, czy może kłopot dla mieszkańców. Zmiana nazw 20 ulic oznacza nowe adresy i nowe dokumenty dla 30 tysięcy mieszkańców. Kto za to zapłaci? Sprawdzał reporter programu "Polska i świat" Michał Chlebowski.
Zmiana adresu to niemałe zamieszanie i spore wydatki, zwłaszcza kiedy prowadzi się firmę. – Muszę poinformować wszystkich klientów o zmianie, poprawić faktury i wizytówki – mówi Marcin Zieliński, jeden z przedsiębiorców. Do tego dochodzą pieczątki, ulotki, zmiany w księgach wieczystych i dużo innych formalności.
Posłowie przyjęli ustawę
Zieliński niedawno zmienił siedzibę swojej firmy i wraz ze współpracownikami wprowadził się na al. Armii Ludowej. Nie spodziewał się jednak, że Armia Ludowa już wkrótce będzie musiała zniknąć z przestrzeni publicznej. Dlaczego?
Wszystko przez ustawę o zakazie propagowania komunizmu. Sejm przyjął ją na początku kwietnia. Dokument nakazuje usunąć nazwy ulic czy placów, które upamiętniają osoby, organizacje, wydarzenia i daty z okresu PRL.
Tylko w Warszawie zmienić trzeba nazwy co najmniej 20 ulic. – Na podstawie tylko i wyłącznie osób zameldowanych w systemie meldunkowym zmiana ta dotknie ponad 30 tys. ludzi i najprawdopodobniej kilku tysięcy firm – mówi wiceprezydent miasta Jarosław Jóźwiak.
Kto za to zapłaci?
Firmy będą musiały wszystkie koszty ponieść samodzielnie. Mniej wydatków będą mieli sami mieszkańcy, bo za nowe dokumenty i tablice na budynkach zapłaci samorząd. Koszty pójdą w setki tysięcy złotych.
- Łatwo powiedzieć, że "samorząd za wszystko zapłaci", ale trzeba tez pamiętać, że samorząd nie jest beczką bez dna – komentuje radna PO Anna Nehrebecka, która jest też przewodniczącą miejskiej komisji ds. nazewnictwa.
Są pomysły na nowe nazwy
Jakie będą nowe nazwy ulic? Pojawiają się już pierwsze propozycje. Ulica Teodora Duracza na Bielanach zmieni się na ulicę Kazimiery Iłłakowiczówny. Ursynowska ulica Józefa Ciszewskiego na Stanisława Szenica, Jana Kędzierskiego na Bemowie – na Mikrofonową, a na Targówku ulica Fersta zostanie przemianowana na Szmaragdową.
Nie wiadomo jeszcze kto lub co zastąpi ulicę Rzymowskiego, Związku Walki Młodych i wspomnianą Armii Ludowej.
Radna PO przyznaje, że mieszkańcy tych ulic niechętnie patrzą na perspektywę zmiany. Dlaczego? – Są przyzwyczajeni. Przekonują, że jeśli mają uczyć się historii, to nie w ten sposób. Nazwa ulicy i tak ich tej historii nie nauczy – odpowiada Nehrebecka.
Czasu na zmiany nie jest dużo. Senatorowie pracujący nad ustawą proponowali, aby samorządy miały na tą procedurę dwa lata. Posłowie zasiadający w komisjach uznali jednak, że to zbyt długi okres i skrócili go do 12 miesięcy.
kw//ec