Musieli iść na piechotę, bo autobusy stały w korkach, w tramwajach był taki tłok, że ludzie nie mieścili się do środka. Opóźnione pociągi jeździły w otwartymi drzwiami. W środę mróz od rana mocno dawał się we znaki warszawiakom, którzy postanowili skorzystać z komunikacji miejskiej.