Policja zatrzymała już około 200 osób, które brały udział w zamieszkach. Wśród nich są zarówno osoby sympatyzujące z Marszem Niepodległości, jak i Kolorową Niepodległą. Minister sprawiedliwości poinformował, że warszawscy sędziowie - na specjalnych dyżurach - czekają na pierwszych chuliganów.
Około 200 osób zostało przewiezionych na komisariaty policji m.in. przy ul. Wilczej. Wkrótce zostaną przesłuchane. – Wszyscy zostali wylegitymowani. Wyjaśniamy wszystkie okoliczności zdarzenia – powiedział Maciej Karczyński, rzecznik KSP. - Wśród zatrzymanych są obywatele Niemiec - dodał.
Rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski ocenił, że zatrzymani odpowiedzą najpewniej za zniszczenie mienia.
Sędziowie już czekają
Minister Sprawiedliwości jest już po rozmowach z Prokuratorem Generalnym i szefem MSWiA. - Warszawscy sędziowie na specjalnych dyżurach czekają już na pierwszych chuliganów - poinformował na Twitterze i Facebooku Krzysztof Kwiatkowski.
Są ranni
W zamieszkach rannych zostało 29 osób. – Zostały przewiezione do szpitali na Banacha, Lindleya i Solec – powiedział Marek Niemirski, rzecznik stołecznego pogotowia.
Policja mówi o 40 poszkodowanych policjantach.
Policjanci użyli gazu i broni
Pierwsi z funkcjonariuszami starli się anarchiści sympatyzujący ze zgromadzeniem Kolorowa Niepodległa przy ul. Marszałkowskiej. Potem oponenci Kolorowej Niepodległej próbowali przedostać się przez kordon policji od strony bocznych ulic. W ruch poszły butelki i kamienie.
Prawdziwe zamieszki wybuchły jednak w okolicach placu Konsytucji, skąd miał wyruszyć Marsz Niepodległości. Policja użyła armatek wodnych i broni gładkolufowej. Zebrani ruszyli w kierunku ronda Jazdy Polskiej, a potem placu Unii Lubelskiej. Tym samym oddzielono ich od Kolorowej Niepodległej.
bf/mz