17-letniej uczennicy zawdzięcza życie pewien mężczyzna z Legionowa. Nastolatka szła do szkoły, kiedy zobaczyła osobę leżącą na ziemi. Podbiegła i zdecydowała się przystąpić do reanimacji. Wiedziała, co robić, dzięki szkoleniu z pierwszej pomocy w legionowskim Wodnym Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym.
Do nietypowego zdarzenia doszło w ubiegły czwartek. Na jednej z ulic Legionowa mężczyzna stracił przytomność i osunął się na chodnik. Wokół niego zbierali się ludzie, ale nikt nie udzielał mężczyźnie pomocy. Podbiegła do niego dopiero Ania Helwich i rozpoczęła reanimację. - Sprawdziłam czynności życiowe i przystąpiłam do uciśnięć serca. Po pewnym czasie mężczyzna złapał oddech. Położyliśmy go na pozycji bocznej ustalonej - opowiada Ania.
Nieprzytomny jednak po chwili znów stracił oddech. Wtedy reanimację przejęli silniejsi mężczyźni, którzy stali obok. Stosowali się do poleceń nastolatki.Gdy przyjechała karetka, 17-latka jak gdyby nic się nie stało poszła do szkoły. Przez kilka dni nie było wiadomo, kto uratował mężczyznę. Udało się do niej dotrzeć dopiero w weekend.
"To był odruch"
Ania Helwich wiedziała jak należy postąpić z nieprzytomnym, bo zaliczyła kilka godzin szkolenia z pierwszej pomocy organizowanego przez WOPR. - To było tylko kilka zajęć, ale było dużo ćwiczeń i to był mój odruch - mówi dziewczyna.- Na pewno to, że Ania się odważyła, to, że w naszej ocenie zrobiła wszystko bardzo profesjonalnie, to niewątpliwie zasługa jej odwagi cywilnej - ocenił dr Maciej Sterliński z legionowskiego WOPR.