Manifestacja spowodowała utrudnienia w komunikacji. - Zgromadzenie zakończyło się po godz. 16 - powiedziała Iwona Jurkiewicz z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
1,5 tys. osób
Jak oszacowała policja pod MAC zebrało się w sobotę ok. godz. 13.00 około 1,5 tys. pocztowców. Ubrani byli w białe kamizelki z napisem "Solidarność Poczty Polskiej", a w dłoniach trzymali flagi z logo Solidarności. Manifestanci zachowywali się spokojnie.
- Protestujemy w obronie polskiego rynku pocztowego, żeby pozostał on polski a także w obronie pocztowców, przeciwko wypowiedzeniu układu zbiorowego - powiedział PAP przewodniczący pocztowej „Solidarności” Bogumił Nowicki.
- Złożyliśmy racjonalną propozycję porozumienia, która nie znalazła żadnego odzewu po stronie zarządu. Chcemy, żeby rząd zaczął się interesować wreszcie Pocztą Polską. To jest ostatni solidny polski podmiot, który istnieje na polskim rynku - podkreślił.
Grupa manifestantów miała transparent z napisem: "Pani Premier pomogła górnikom, może też pomoże Poczty pracownikom". Protestujący zapowiedzieli kolejną manifestację na 18 listopada w Dzień Pocztowca, jeśli nie dojdzie do porozumienia z zarządem Poczty Polskiej.
Pocztowcy podczas manifestacji odczytali petycję skierowaną do rządu i zarządu Poczty Polskiej a następnie złożyli ją na ręce urzędników resortu cyfryzacji.
O SPRAWIE CZYTAJ TAKŻE NA TVN24BIS.PL
"Rozmowy trwają od 3 lat"
W petycji napisali, że sprzeciwiają się m.in. polityce rządu, która ich zdaniem prowadzi do upadku poczty, jako operatora narodowego i podzielenia wartego miliardy złotych rynku usług pocztowych w Polsce pomiędzy wielkich europejskich graczy.
"Sprzeciwiamy się polityce zarządu Poczty Polskiej, który bezwzględnie realizuje zadane mu polityczne cele lekceważąc opinie partnerów społecznych poprzez pozorowanie dialogu społecznego w najważniejszych sprawach, jak zatrudnienie czy płace, a ostatnio wypowiedzenie zakładowego układu pracy" - napisali w petycji związkowcy.
Pocztowcy, domagają się m.in. "natychmiastowego wycofania wypowiedzenia zbiorowego układu pracy, zatrzymania procesu likwidacji i przekształcania placówek pocztowych, zaprzestania zwolnień pracowników w każdej formie a szczególnie wymuszania na nich zgody na zwolnienie, a także nie zatrudniania pracowników na niepełny etat oraz na tzw. umowach śmieciowych oraz podwyżki płac".
Chcą, aby odbyła się publiczna debata na temat przyszłości Poczty Polskiej, oczekują, aby wprowadzono regulacje prawne, które umożliwią "realne wsparcie poczty przez instytucjonalną współpracę z podmiotami i agendami rządowymi i samorządowymi".
W komunikacie przesłanym PAP rzecznik prasowy Poczty Polskiej Zbigniew Baranowski zaznaczył, że spółka prowadzi dialog z organizacjami związkowymi w sprawie nowego systemu wynagradzania. Jak dodał, poprzednie rozwiązania weszły w życie cztery lata temu i "nie uwzględniały wynagradzania pracowników za efekty". Podkreślił, że obecne zmiany wymusza otoczenie rynkowe, które narzuca poczcie konkurowanie z firmami, w których ludzie pracują na tzw. umowach śmieciowych a Poczta Polska, musi na te zmiany reagować i "płacić za efekty".
"Przyspieszymy dialog"
"Na ubiegłotygodniowym spotkaniu ze związkami zawodowymi ustaliliśmy, że przyspieszymy merytoryczny dialog. Już w kolejnym tygodniu spotykamy się na dwudniowej sesji negocjacyjnej, podczas której negocjować będziemy kolejne prawa i obowiązki Poczty Polskiej, pracowników i związków zawodowych" – podkreślił Baranowski.
Z kolei ministerstwo administracji i cyfryzacji w komunikacie przesłanym PAP podkreśliło, iż kwestie związane z wypowiedzeniem zbiorowego układu pracy powinny zostać uzgodnione pomiędzy stroną społeczną, a pracodawcą w drodze konstruktywnego dialogu, prowadzonego w dobrej wierze, z poszanowaniem słusznych interesów każdej ze stron.
Jak napisano, "w ocenie MAC, jako reprezentanta Skarbu Państwa, koniecznym jest utrzymanie dotychczasowej polityki zatrudnienia w oparciu o umowy o pracę, przy czym zgodnie z przepisami Kodeksu Pracy pracodawca ma możliwość negocjowania zbiorowego układu pracy ze stroną społeczną".
Dodano, że ze względu na zmiany rynkowe Poczta Polska musi się zmienić, aby świadczyć lepsze usługi. "Tym samym należy dyskutować rozwiązania, również w zakresie zbiorowego układu pracy, które mogą mieć pozytywny wpływ dla rozwoju spółki, z uwzględnieniem słusznych interesów pracowników"- czytamy w komunikacie.
W sprawie prywatyzacji Poczty Polskiej toczą się rozmowy, choć ostatecznej decyzji jeszcze nie ma. MAC wskazywał w lipcu, że z uwagi na rolę Poczty Polskiej w interesie Skarbu Państwa jest to, aby w przypadku jej prywatyzacji większościowy pakiet pozostał w rękach państwa.
W połowie lipca br. zarząd Poczty Polskiej wypowiedział obowiązujący od 2011 r. Zakładowy Układ Zbiorowy Pracy. Od 2015 r. pracodawca chce wprowadzić nowy regulamin wynagradzania. Jak przekonują związkowcy firma zaoszczędziła już na pracownikach ok. 250 mln zł rocznie, mimo to zarząd wprowadził kolejne tury programu dobrowolnych odejść. Pocztowcy przekonują, że rocznie z pocztą rozstawało się ok. 4000 pracowników w wyniku, czego ze 102 tys. etatów w 2010 r. dziś pozostało ok. 78 tys.
Rzecznik prasowy Poczty Polskiej informował PAP przed manifestacją, że trwają rozmowy w sprawie zawarcia nowego układu zbiorowego pracy z związkami. Jak zaznaczył, koszty, jakie poczta ponosi w związku z wynagrodzeniami są z jednej strony "podstawową wielkością w kosztach spółki, z drugiej zaś zmiana ich do poziomu kosztów u konkurencji nie jest możliwa". Dlatego - jak zaznaczył - został wypowiedziany układ zbiorowy pracy i przedstawiono propozycję nowego systemu wynagradzania pracowników "dostosowanego do konieczności osiągania większych efektów".
12 tys etatów mniej od 2012 r.
Zatrudnienie na koniec 2013 r. w Poczcie Polskiej wynosiło ponad 83 tys. Od 2012 r. zmniejszyło się o blisko 12 tys. etatów, głównie w związku z realizacją programu dobrowolnych odejść.
Jak do całej sytuacji odnoszą się przedstawiciele Poczty Polskiej? Przekonują, że rozmawiają z organizacjami związkowymi w sprawie nowego systemu wynagradzania. "Poprzednie rozwiązania w tym obszarze weszły w życie 4 lata temu, ale nie uwzględniały wynagradzania pracowników za efekty. Obecne zmiany wymusza otoczenie rynkowe, które narzuca konkurowanie z firmami, w których ludzie pracują na tzw. „umowach śmieciowych”. Poczta Polska, jako stabilny pracodawca zatrudniający na umowę o pracę, musi na te zmiany reagować i płacić za efekty. Nie powinno to być zaskoczeniem dla związków, bo rozmowy na ten temat trwają od trzech lat" – czytamy w oświadczeniu wysłanym do redakcji.
Władze PP zapewniają, że zatrudniają na umowach o pracę blisko 80 tysięcy osób. „Rynek pocztowy wymusza działania, które dla jednych oznaczają radykalne zmniejszanie kosztów ponoszonych na wynagrodzenia pracownicze. Uzyskuje się to poprzez zatrudnianie w inny sposób niż za pomocą umowy o pracę. Natomiast Poczta Polska, w której koszty wynagrodzeń są z jednej strony podstawową wielkością w kosztach Spółki, z drugiej zaś, których zmiana do poziomu kosztów u konkurencji nie jest możliwa, wybrała drogę zwiększania swojej efektywności” - argumentują.
I zapewniają, że dlatego zarząd Spółki wypowiedział układ zbiorowy pracy i przedstawił propozycję nowego systemu wynagradzania pracowników. – Aby odnieść sukces powinniśmy wynagrodzenia w Poczcie Polskiej w największym możliwym stopniu uzależnić od efektów wypracowanych przez Spółkę. Nie mamy na to zbyt wiele czasu, bo kolejne duże projekty będą wymagały od nas radykalnie większej efektywności niż dotychczas. Dlatego działania naszych partnerów związkowych polegające na organizacji wydarzeń poza forum rokowań układowych, rozumieć należy wyłącznie jako wywieranie presji mające odnieść skutek w tych rokowaniach – podkreśla Zbigniew Baranowski, rzecznik prasowy Poczty Polskiej. – Na ubiegłotygodniowym spotkaniu ze związkami zawodowymi ustaliliśmy, że przyspieszymy merytoryczny dialog. Już w kolejnym tygodniu spotykamy się na dwudniowej sesji negocjacyjnej, podczas której negocjować będziemy kolejne prawa i obowiązki Poczty Polskiej, pracowników i związków zawodowych – dodaje.
W czasie trwania protestu mieszkańcy musieli liczyć się z utrudnieniami na ulicy Królewskiej. Autobusy linii 102, 105, 107 i 174 były kierowane na trasy objazdowe.
PAP/jb/kś/ran