Takie rzeczy dzieją się tylko w Australii. Pewien mężczyzna stanął do walki z kangurem, gdyż ten schwytał jego psa. Na szczęście cała historia skończyła się dobrze dla wszystkich stron konfliktu.
Mick Moloney, jak co dzień, spacerował ze swoimi psami po mieście Mildura w stanie Wiktoria. W pewnym momencie zorientował się, że stracił z oczu Hatchiego - jednego ze swoich pupili.
- Spojrzałem w stronę rzeki i zobaczyłem ogromnego kangura stojącego z łapami w wodzie i wpatrującego się we mnie - opowiadał mężczyzna w lokalnych mediach. Jak dodał, po chwili z zarośli wybiegł Hatchi i wskoczył do wody za kangurem. Zwierzę złapało psa za głowę.
Mężczyzna dodał, że kangur szybko unieruchomił jego pupila i próbował go utopić. - Z pyska wypływała mu woda, strasznie skomlał - mówił.
Wszystko nagrywał
Moloney spróbował przestraszyć kangura, ale jego krzyki zdały się na nic. Dlatego jedyną opcją wydało się po prostu wydarcie psa za pomocą siły.
- Mięśnie tego zwierzęcia.... Pomyślałem, że kangur właśnie wyszedł z więzienia - opowiadał.
Mężczyzna jest instruktorem sztuk walki, dlatego nie obawiał się starcia z kangurem. Podszedł do niego i, nie przebierając w środkach, zmusił do puszczenia psa. Jednocześnie Moloney wszystko nagrywał telefonem. Zwierzę ustąpiło, ale w odwecie uderzyło w urządzenie.
Pies i jego właściciel - po tym jak wydobył telefon z wody - szybko opuścili miejsce starcia.
"Nazwijmy to remisem"
Zdaniem Lisy Palmy z Wildlife Victoria, pies prawdopodobnie dostrzegł kangura, a ten wszedł do rzeki, aby uciec.
- Normalną reakcją kangura, którego ściga domniemany drapieżnik, jest ucieczka ze strachu. Kangury to dzikie zwierzęta i będą postrzegać ludzi i psy jako zagrożenie - opowiadała.
Dlatego podczas spacerów w terenach, na których mogą żyć kangury, zaleca się trzymanie zwierząt na smyczy. Ekspertka dodała także, że ludzie nie powinni sami zbliżać się do kangurów, gdyż może być to niebezpieczne.
Moloney przekazał, że mimo stresującego spotkania, Hatchi czuje się dobrze. Mężczyzna nie zamierza zmieniać trasy swoich spacerów z psami. - Nie mogę nie chodzić tą drogą, bo nie chcę, żeby kangury pomyślały, że się ich boimy - śmiał się.
Jak zauważył, bardzo kocha zwierzęta, dlatego nie chciał być okrutny dla kangura. Do przemocy uciekł się tylko dlatego, że kangur mógł poważnie skrzywdzić jego psa.
- Nazwijmy wynik tej walki remisem - podsumował historię.
Źródło: CNN, abc.net.au