Ditwah na Sri Lance spowodował w piątek kolejne rozległe powodzie i osuwiska ziemi. Do tej pory zginęło 56 osób, a 21 kolejnych jest poszukiwanych. Kraj od wielu dni nękany jest przez ulewy.
Jak wskazują urzędnicy, większość osób zginęła w wyniku osuwisk spowodowanych opadami deszczu.
- Mamy największą klęskę żywiołową w najnowszej historii - mówił Bimal Rathnayake, minister transportu, autostrad i rozwoju miejskiego. Według danych meteorologów, które przekazał urzędnik, do godziny 6 w piątek w ciągu doby w 22 z 24 obszarów kraju spadło ponad 200 litrów deszczu na metr kwadratowy. Największe opady odnotowano w mieście Matale, gdzie wyniosły one 512 l/mkw.
Dziesiątki tysięcy poszkodowanych
Centrum Zarządzania Kryzysowego wskazuje, że w całym kraju poszkodowanych zostało prawie 44 tysiące osób.
Departament Irygacji Sri Lanki poinformował, że prognozowane są kolejne powodzie. Do tej pory żywioł zaatakował obszary na południu i wschodzie kraju, w tym część stolicy - Kolombo, gdzie zamknięto giełdę, szkoły oraz wstrzymano ruch pociągów. Jak podały siły powietrzne kraju, wojsko i policja koordynowały ewakuację, w tym transport lotniczy 13 osób uwięzionych na moście w mieście Polonnaruwa. Ulewy zakłóciły również działalność międzynarodowego lotniska Bandaranaike w Kolombo. W związku z tym 15 samolotów przekierowano do portów lotniczych w Trivandrum i Cochin w południowych Indiach.
Ponad 20 tysięcy policjantów i żołnierzy w wielu miastach, w tym na przedmieściach Kolombo, przyspieszyło przeprowadzanie ewakuacji, po tym, jak władze ostrzegły przed podnoszącym się poziomem wody.
Autorka/Autor: jzb/dd
Źródło: Reuters, BBC
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/CHAMILA KARUNARATHNE