Silna nawałnica przetoczyła się w niedzielę przez Mazury i Warmię. Była porównywalna z tak zwanym białym szkwałem, który przeszedł przez mazurskie jeziora w 2007 roku. Na jeziorze Niegocin zginęły co najmniej dwie osoby. Trwają poszukiwania zaginionego mężczyzny, który pływał z jedną z ofiar na łodzi.
W niedzielę nad Polską przeszły nawałnice. Szczególne niebezpieczeństwo stanowił silny wiatr, przewracający drzewa i łamiący konary. Strażacy przeprowadzili ponad 3300 interwencji, głównie w północnej i północno-wschodniej Polsce.
Dwie ofiary śmiertelne. Trwają poszukiwania zaginionego mężczyzny
Początkowo służby informowały o śmierci 74-letniego żeglarza, który pływał łódką po jeziorze Niegocin - jego jednostka została przewrócona przez silny wiatr. W poniedziałek rano przypadkowe osoby na wschodnim brzegu tego samego jeziora, na wysokości wsi Grajwo, znalazły ciało około 50-letniej kobiety. To druga ofiara niedzielnego szkwału. Jej ubiór wskazywał na to, że żeglowała. Ponieważ nikt nie zgłosił zaginięcia kobiety, policja ustalała jej tożsamość.
- Wiemy już, kim jest kobieta, której ciało odnaleziono w poniedziałek rano na jeziorze Niegocin - poinformował w poniedziałek rzecznik prasowy warmińsko-mazurskiej policji Tomasz Markowski. Dodał, że kobieta wypłynęła w niedzielę w rejs wraz z mężem. - Gdzie jest mąż tej pani i łódź, na której płynęli, nie wiemy. Akcja poszukiwawcza będzie prowadzona, gdy pozwolą na to warunki pogodowe - dodał Markowski. Rzecznik prasowy warmińsko-mazurskiej policji przekazał, że zaginięcie rodziców zgłosiła córka małżeństwa, stało się to w Poznaniu. - Córka zaniepokoiła się tym, że nie może się skontaktować z rodzicami, którzy wypłynęli w rejs - podał Markowski.
Rzecznik warmińsko-mazurskiej policji powiedział też, że policja dotarła do właściciela łodzi i przesłuchała go. Potwierdził, że w niedzielę wypożyczył łódź małżeństwu z woj. łódzkiego. - To była właśnie odnaleziona kobieta i jej mąż - powiedział Markowski. Poszukiwanie zaginionego mężczyzny i łodzi jest obecnie niemożliwe ze względu na warunki pogodowe - na Mazurach wciąż wieje silny wiatr.
Silna nawałnica, porównywalna z tzw. białym szkwałem, który przeszedł przez mazurskie jeziora w 2007 roku, przetoczyła się przez Mazury i Warmię w niedzielę. Na Wielkich Jeziorach wywróciło się pięć łodzi. Wiele jednostek pływających od doby stoi w trzcinach, nie mogąc z nich wypłynąć. MOPR zapowiada, że akcje techniczne polegające na uwalnianiu z mielizn i trzcin uwięzionych załóg przeprowadzi, gdy będzie to bezpieczne.
W niedzielę instrumenty pomiarowe MOPR wskazywały prędkość wiatru do 12 w skali Beauforta, czyli maksymalną wartość w skali. Przy tak silnym wietrze żegluga jest praktycznie niemożliwa.
Gigantyczne fale
Dyżurny MOPR Mariusz Raubo powiedział, że w niedzielę fale miały ponad 1,5 metra wysokości.
Na jeziorach na skutek szkwału wywróciło się w niedzielę 18 łódek, z czego do pięciu wypadków doszło na Wielkich Jeziorach Mazurskich, m.in na Bełdanach, Kisajnie, Niegocinie. Dwie żaglówki wywróciły się na jeziorze Narie w okolicy miejscowości Kretowiny, a ratownicy wyłowili z wody pięć osób. Ratownicy przeprowadzili również 17 akcji polegających na wyciąganiu jachtów z trzcin czy kamieni.
- Co najmniej kilkanaście jachtów wciąż stoi w trzcinach czy na kamieniach. Z powodu warunków pogodowych nie jesteśmy w stanie ich teraz wyciągnąć, bo zwyczajnie jest to niebezpieczne i dla tych załóg, i dla ratowników. Wyciągniemy te jachty, jak się poprawi pogoda - powiedział Raubo. Dodał, że łódki, które utknęły w trzcinach, są tam bezpieczne, bo przy brzegach jest płytko, a trzciny nieco będą rozbijać fale.
Apel o rozwagę
Raubo podkreślił, że o nadciągającym załamaniu pogody było wiadomo od soboty. W niedzielę nad jeziorami błyskały maszty ostrzegające, ale żeglarze je zlekceważyli. "Dziś ma wiać tak samo mocno. Prosimy, by nie wychodzić z portów, by nie płynąć na jeziora" - podkreślił Raubo.
Czytaj dalej: Silny wiatr nad Polską. Gdzie będzie niebezpiecznie?
Źródło: PAP, IMGW, tvnmeteo.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: OSP Kosewo