Reporterzy telewizyjni nagrali, jak lekarz z południowochińskiej wsi Chenzhou bez żadnego specjalnego wyposażenia łapał śmiertelnie jadowitego grzechotnika. Choć mężczyzna nie pierwszy raz mierzył z takim zadaniem, przyznał, że był przerażony. Mimo strachu zdecydował się zaryzykować życiem, żeby zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom swojej wioski.
Lekarz Zeng Xianguo z Chenzhou w południowochińskiej prowincji Hunan zbierał lecznicze zioła w lesie. Wtedy dostrzegł średnich rozmiarów grzechotnika ukrytego w stosie opadłych liści.
Ukąszony pada po pięciu krokach
O tym wężu mówi się, że zabija po pięciu krokach - podobno człowiek przez niego ukąszony przed następującą po chwili śmiercią jest w stanie zrobić nie więcej niż pięć kroków.
Obecność takiego gada w odległości mniejszej niż kilometr od najbliższych siedzib ludzi stanowi dla nich duże zagrożenie, bo mogą zostać ukąszeni podczas rąbania drzew albo wypasania bydła. Dlatego doktor Zeng zdecydował się złapać węża, zabrać go do swojej lecznicy i wypuścić dopiero, kiedy zacznie się sezon zimowy.
"Czuję się przerażony"
Lekarz zna się na łapaniu węży i nigdy dotąd nie został pogryziony. Zeby unieszkodliwić zwierzę, trzeba je przytrzymać kijem, a następnie szybko chwycić dwoma palcami tuż za łbem. Mimo doświadczenia Zeng bał się zadania, które sam przed sobą postawił.
- Czuję się przerażony. Ukąszenie tego węża jest smiertelne. Ofiara krwawi ze wszystkich porów skóry, krwawi naprawdę okropnie - mówił.
Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem. Lekarzowi udało się bezpiecznie schwytać grzechotnika.
Autor: js/mj / Źródło: Reuters TV