W drugim najbardziej zadłużonym mieście Hiszpanii wkrótce zamkną zoo. I to jedno z największych w kraju. Powodem jest brak pieniędzy. Od grudnia ratusz Jerez de la Frontera nie wypłaca pensji pracownikom sektora publicznego. "To miasta na łożu śmierci" - wieszczą hiszpańskie media.
- Na razie nie jest jeszcze źle, ale i tak panuje sytuacja kryzysowa. Dostawcy nie chcą zaopatrywać zoo, bo wiedzą, że nie dostaną zapłaty. Jeśli tak będzie dalej, ogród przestanie funkcjonować - powiedział zastrzegający anonimowość pracownik ratusza Jerez de la Frontera, który ostatnią wypłatę otrzymał w grudniu.
"Miasto na łożu śmierci"
Jerez de la Frontera to po Madrycie najbardziej zadłużona gmina w całej Hiszpanii - jej dług wynosi 957 mln euro.
W Hiszpanii zadłużenie władz samorządowych to niemal norma, ale na tym tle Jerez to klasa sama w sobie - zauważa brytyjski dziennik "Independent". Jedna z hiszpańskich gazet obrazowo określiła je jako "miasto na łożu śmierci".
Mieszkańcy bez wypłat
Mieszkańcy od kilku miesięcy odczuwają skutki tego stanu rzeczy. Ratusz już jakiś czas temu przestał regularnie wypłacać pensje sprzątaczom, policjantom, strażakom, pracownikom służby zdrowia, a nawet grabarzom.
Pieniędzy brakuje na zapasowe części do autobusów i radiowozów; w prąd zaopatrywana jest już tylko jedna z miejskich bibliotek. Pod siedzibą władz niemal codziennie odbywają się protesty.
Największa recesja od 4 lat
U źródeł fatalnej sytuacji finansowej Jerez leżą marnotrawienie publicznych środków i nepotyzm. Kryzys finansowy, szalejący w całym kraju, tylko pogrążył miasto jeszcze bardziej.
Hiszpania obecnie niebezpiecznie zbliża się do drugiej już recesji od 2009 roku, a zdaniem części ekspertów co najmniej milion osób zasili w tym roku rzeszę bezrobotnych. Obecnie wskaźnik bezrobocia w Hiszpanii wynosi 23 proc., a wśród osób poniżej 25. roku życia - blisko 50 proc.
Autor: mm/ŁUD / Źródło: PAP