Setki połamanych drzew, zalane domy i piwnice, a także zablokowane drogi i szlaki kolejowe to skutki nagłych burz i ulew, które wystąpiły w nocy ze środy na czwartek na terenie całych Czech. Doszło do kilku wypadków. Nie ma ofiar w ludziach.
Po deszczach wezbrały rzeki w północnej części kraju. Trzeci, najniższy stopień zagrożenia powodzią ogłoszono na płynącej przez polsko-czeskie pogranicze rzece Smieda (w Polsce - Witka).
Grad wielkości kurzych jaj
Według Czeskiego Instytutu Hydrometeorologicznego (CzHMU) opady były bardzo obfite: w Górach Izerskich w ciągu jednej godziny spadło 40 l/m kwadratowy. Prędkość wiatru w niektórych miejscach kraju przekraczała 100 km/h. Na Wysoczyźnie (południe kraju), w okolicach miasta Havliczkuv Brod nad ranem pociąg osobowy uderzył w leżący na torach konar. Nikomu nic się nie stało. W regionie doszło także do silnego gradobicia. Świadkowie pokazywali kule lodu o średnicy pięciu centymetrów.
Paraliż na kolei i drogach krajowych Ze względu na połamane drzewa, czeskie koleje państwowe do wieczora wstrzymały ruch na magistrali z Pilzna do Czeskich Budziejowic. Z tego samego powodu nie kursują pociągi na kilku lokalnych liniach w kraju libereckim. W Pilznie po deszczach służby miejskie zmuszone były zamknąć kilka ulic, które znalazły się pod wodą.
Dostało się Słowacji Silne burze nawiedziły też w nocy północną Słowację. Na Spiszu nawałnica zniszczyła drogę wojewódzką łączącą Wielką Łomnicę z Tatrzańską Łomnicą. Woda zalała tam kilkanaście domów i trzy hotele. Burze w Czechach i Słowacji wystąpiły po wyjątkowych upałach, utrzymujących się od ostatniego weekendu. Według meteorologów w obu krajach w czwartek temperatury znów wzrosną powyżej 30 stopni Celsjusza.
Grzmiało też w Niemczech
Burze nie opuszczają też Niemiec, gdzie intensywne fronty przechodzą co kilka dni. Ostatnie mocne wyładowania u naszych zachodnich sąsiadów meteorolodzy odnotowali w nocy ze środy na czwartek. Podobna pogoda ma utrzymać się w najbliższych dniach.
Autor: mm/ms / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: DPA