Upał do 40 st. C i wiatr ponad 120 km/h. Jedna osoba nie żyje

W czwartek przez Sydney przetoczyła się potężna nawałnica, podczas której, jak podała lokalna policja, zginęła co najmniej jedna osoba.

Wiało z prędkością dochodzącą do 122 km/h. Takie porywy bez trudu wyrywały gałęzie, a nawet całe drzewa. To właśnie one przyczyniły się do śmierci mężczyzny, który przebywał w aucie, podczas kiedy zwaliło się na nie drzewo. Była z nim kobieta, która została ranna w zdarzeniu. Do tragedii doszło we wschodniej części Sydney na początku nawałnicy.

Ponadto wiatr naruszał konstrukcję budynków, wyrywał dachy i linie energetyczne. Po przejściu żywiołu w sumie bez prądu zostało około 40 tysięcy gospodarstw. Ludzie na Twitterze publikują zdjęcia, na których widać jak burza zniszczyła ich podwórko oraz całe miasto. Wiatr naruszył fasadę sklepu. Wiało tak silnie, że części dachów zatrzymały się dopiero na słupach energetycznych. Pojawiły się także opady gradu, a władze miasta apelowały do mieszkańców, żeby w razie możliwości pozostać w domach, z dala od okien. Pogoda była także przyczyną utrudnień na pobliskim lotnisku.

Lokalni synoptycy podali, że burzę poprzedzał bardzo gorący dzień z temperaturą dochodzącą do 40 st. C. Nawałnica pojawiła się na zachodnich i południowych przedmieściach Sydney o godzinie 14 czasu lokalnego. Wystarczyła zaledwie godzina, żeby temperatura spadła miejscami nawet o 15 stopni Celsjusza. W Bankstown w pięć minut wskazania termometru zmieniły się z 33 st. C na 22 st. C.

Autor: AD/map / Źródło: Reuters, dailytelegraph.com.au