Aż 198 pożarów pustoszy obecnie tereny środkowej i wschodniej Rosji. Ogień wypalił już 8330 hektarów - według ekologów to więcej, niż spłonęło przez cały rok 2010. Rosyjskie władze wprowadziły stan wyjątkowy w siedmiu regionach.
Jak podaje "The Moscow Times", w poniedziałek liczba pożarów w Rosji wyniosła 198. W wielu przypadkach strażący walczą z ogniem od miesięcy. Wypalonych zostało 8330 ha terenu.
Kolejne przypadki wybuchów ognia w ostatnim czasie skłoniły rosyjskie władze do ogłoszenia stanu wyjątkowego w siedmiu regionach m.in. w autonomicznym Chanty-Mansyjsku, Republice Tuwy, Jakucji, Krasnojarsku, Amurze, Kraju Zabajkalskim i na Sachalinie. W kolejnych 11 jednostkach administracyjnych wprowadzono restrykcje takie jak zakaz odwiedzania obszarów leśnych.
Według władz jak dotąd aktywne pożary nie zagroziły jeszcze terenom zaludnionym lub znaczącym gospodarczo.
Dym nad Syberią
Skalę pożarów ukazują zdjęcia zrobione wczesnym rankiem we wtorek 18 czerwca przez spektroradiometr MODIS umieszczony na satelicie Terra. Widać na nim chmury dymu nad Syberią i płonące obszary na pograniczu Chanty-Mansyjska, Krasnojarska i Tomska.
Na zbliżeniu aktywne pożary zostały zaznaczone czerwonymi ramkami. Wiele płonących miejsc znajduje się w tajdze na terenie Krasnojarska, a chmury dymu unoszą się nad południowymi obszarami Tomska.
Władze: za pożary odpowiadają ludzie
Według rosyjskich władz w wielu wypadkach przyczyną pożarów były wypalania prowadzone przez rolników, które wymknęły się spod kontroli, a także ogniska. W niektórych miejscach ogień mógł wybuchnąć od uderzenia pioruna.
Według organizacji ekologicznej Greenpeace w tym roku ogień wypalił już w Rosji więcej terenu niż przez cały rok 2010, w którym intensywne pożary pustoszyły zachodnią część kraju, powodując powstanie rzadko spotykanych pirocumulusów, czyli "chmur ogniowych".
Autor: js/ŁUD / Źródło: NASA Earth Observatory, The Moscow Times