Poznajcie Butziego - młodego bobra, który stracił rodziców z powodu ulewnych opadów. Zwierzakiem zaopiekowała się weterynarz z Monachium. Według jego zastępczej mamy, Butzi jest bardzo przyjazny i lubi się przytulać, choć wychowywanie go nie zawsze należy do najprostszych.
Spacerujący w okolicy rzeki Lech w Bawarii znaleźli małego, osamotnionego bobra. Zwierzątko nie mogło mieć więcej niż dwa miesiące i płynęło bezradnie nurtem rzeki. Po interwencji odpowiednich służb zaczęto spekulować, że młode mogło wypłynąć z norki po intensywnych ulewach, jakie pojawiły się w czerwcu w tej okolicy.
Bóbr niemal natychmiast trafił pod opiekę weterynarz z Monachium, Viviany Munoz Schmieder. Jego zastępcza mama jest ekspertką od dzikiej przyrody i opiekuje się porzuconymi zwierzętami, dlatego postanowiła zająć się także bobrem, dopóki nie podrośnie wystarczająco, by przetrwać samodzielnie na wolności. Jak dodała Schmieder, Butzi - bo tak bóbr dostał na imię - bardzo szybko jej zaufał.
- Nie wiem, czy jest to typowy bóbr, czy wyjątkowy, o dziwnych cechach. Ale jeśli wszystkie bobry są takie, to są szalenie przyjacielskie i wymagają bliskości - powiedziała.
Butzi bywa uparty
Według weterynarz małe bobry bardzo potrzebują kontaktu z rodzicami. Dlatego stara się zapewnić mu tyle wsparcia i miłości, ile potrzebuje. Czasami opieka nad nim nie należy do najprostszych - na początku musiał być karmiony specjalnym mlekiem, sprowadzanym z Ameryki, co trzy godziny.
- Wychowanie go nie jest łatwe, nie wiem, ilu bobrom udaje się przetrwać po podobnych przeżyciach. Szczególnie zdradliwe może być też przejście z mleka na pokarm stały, ponieważ u tych zwierząt flora bakteryjna jelit jest przekazywana przez pokarm rodziców. Tutaj ich nie ma - powiedziała.
Schmieder zapewniła Butziemu odpowiednie warunki. Zwierzak ma swój wybieg, chętnie spaceruje też po domu, korzysta z kąpieli w specjalnym basenie, a gdy się zmęczy, może zdrzemnąć się w swoim wypełnionym sianem domku.
- Teraz waży dwa kilogramy i ma własne zdanie na temat tego, czego chce, a co mu się nie podoba, gdzie chce się udać. Na razie sobie z nim radzę, ale za rok będzie ważył 20 kilogramów, a za dwa lata może nawet około trzydziestu. Wtedy nie wiem, jak sobie poradzę z jego dążeniem do niezależności - stwierdziła weterynarz.
Autor: kw / Źródło: ENEX