W niedawno przeprowadzonych badaniach okazało się, że u jednego na trzech wyleczonych z COVID-19 pojawiają się problemy neurologiczne. Jak zauważył w TVN24 profesor doktor habilitowany nauk medycznych Konrad Rejdak, naukowcy od dawna spodziewali się, że koronawirus może oddziaływać na układ nerwowy.
Ponad 200 tysięcy ozdrowieńców zostało przebadanych pod kątem powikłań po przejściu COVID-19. U jednej trzeciej z nich COVID-19 zainfekował mózg.
Wyniki badań skomentował na antenie TVN24 w programie "Wstajesz i wiesz" profesor doktor habilitowany nauk medycznych Konrad Rejdak, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.
- Oznacza to, że występują objawy ze strony układu nerwowego. To jest nowe zjawisko, które zaczynamy obserwować i uświadamiać sobie po przejściu ostrej fazy choroby. Jest to niepokojące - od początku mieliśmy sygnały i podejrzewaliśmy, że wirus dokonuje inwazji na układ nerwowy - opowiadał Rejdak.
Wystarczy śladowa ilość
Ekspert zaznaczył, że do inwazji może dochodzić różnymi drogami - np. poprzez nerwy obwodowe. Dodał, że naukowcy podejrzewali, że koronawirus może wędrować do środkowego układu nerwowego.
- Wszystkie te objawy, które pacjenci opisują, są dowodami na inwazję do układu nerwowego - zauważył.
Lekarz zauważył, że badania wykazały, że nawet śladowa ilość kopii wirusa może wywołać reakcję zapalną.
- To co, nazywaliśmy burzą cytokinową, to też się dzieje w mózgu. Stąd wynikają objawy. W większości przypadków na szczęście jest to zaburzenie funkcji, czyli bez trwałych uszkodzeń struktur, to jest ta nasza nadzieja, że te objawy będą powoli przemijać. Ale u części pacjentów mogą zostać w postaci trwałego uszkodzenia - mówił Rejdak.
Jakie mogą być przyczyny zaburzeń?
Przyczyn zaburzeń neurologicznych może być jednak bardzo wiele. Ekspert nie wykluczył tu także sfery emocjonalnej, a więc wszystkim uczuć, które towarzyszą chorobie. Zauważył jednak jeszcze jeden aspekt.
- Mnóstwo ludzi opisuje bliżej nieokreślone zaburzenia, nie mogą wykonywać codziennych czynności, przejście dystansu krótkiego już sprawia problem. Zaczynamy sobie uświadamiać po przejściu tej fazy ostrej i to może wynikać z uszkodzeń w zakresie obwodowego układu nerwowego, czyli nerwy obwodowe też tu są obiektem ataku, zarówno tego samego ataku, ale też i zmian zapalnych, które się rozwijają - opowiadał gość TVN24. Zwrócił uwagę, żeby nie zapominać o zaburzeniach węchu i smaku.
Ostatni z objawów może utrzymywać się jeszcze wiele miesięcy po przebyciu choroby. Lekarz dodał, że objawy są przykre, ponieważ znacznie wpływają na jakość życia codziennego mimo braku szkodliwego patogenu.
"Postcovid"
W Polsce liczba ozdrowieńców przekroczyła dwa miliony osób. Jeśli co trzecia osoba może mieć problemy natury neurologicznej po przejściu COVID-19, w niedalekiej przyszłości liczba pacjentów wymagających opieki neurologa może być ogromna.
- My już powinniśmy planować całą strategię, jak objąć opieką wszystkie te osoby. To dotyczy oczywiście różnych dziedzin, chociaż my jako neurolodzy dostrzegamy, że przede wszystkim może dotyczyć to tej specjalności - powiedział.
Ekspert zaapelował, by już teraz zacząć myśleć o niesieniu pomocy i poprawy funkcjonowania opieki neurologicznej.
- Dojdzie nam cała grupa chorobowa, którą będziemy chcieli się zaopiekować, ale będą musiały być do tego warunki. Pamiętamy sytuację sprzed pandemii - tam też już było bardzo trudno. [...] Teraz musimy się już przygotowywać na nowe zjawisko chorobowe - "postcovid", bo tak to określamy. I tak ważne żebyśmy byli gotowi, bo takich pacjentów będzie wielu. A to może być zjawisko na lata - są już badania, czy ten wirus nie wyindukuje różnych zjawisk opóźnionych, w postaci na przykład zaburzeń neurozwyrodnieniowych - powiedział Rejdak.
CAŁOŚĆ ROZMOWY ZOBACZYSZ TUTAJ:
Autor: kw/dd / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock