Departament Zdrowia na Florydzie potwierdził w piątek przypadek infekcji tak zwaną mózgożerną amebą. W większości przypadków wywoływana przez nią choroba kończy się śmiercią.
Do ataku ameby doszło w hrabstwie Hillsborough. Departament Zdrowia na Florydzie (DOH) nie informuje o szczegółach tego zdarzenia.
Według DOH w Stanach Zjednoczonych odnotowano 143 przypadki infekcji, z czego tylko cztery osoby przeżyły. Na Florydzie od 1962 roku stwierdzono 37 zakażeń.
Bardzo groźna infekcja
Pierwotniak Naegleria fowleri, bo o nim mowa, jest jednokomórkowym organizmem żyjącym w wodach słodkich, ale można znaleźć go też w basenach. Do zakażenia dochodzi, kiedy dostaje się on do organizmu człowieka przez nos. Doprowadza do infekcji nazywanej ostrym pierwotnym amebowym zapaleniem mózgu i opon mózgowo-rdzeniowych. Zakażenie jest rzadkie, ale na tyle groźne, że w większości przypadków kończy się śmiercią. Pierwsze objawy pojawiają się od jednego do siedmiu dni po zakażeniu. Chorzy skarżą się na bóle głowy, gorączkę, wymioty i sztywność karku. Później dochodzą problemy z koncentracją, utratą równowagi, pojawiają się także drgawki i halucynacje. Po tych symptomach postęp choroby jest bardzo szybki i gwałtowny.
Autor: ps/map / Źródło: CNN, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock