Ofiary śmiertelne, rzesze hospitalizowanych. Na prawie całym zachodzie USA jest (i będzie) rekordowo gorąco. Najtrudniejsza sytuacja panuje w Las Vegas.
Na skutek upałów, które nękają w weekend zachodnie stany USA, jak dotąd dziesiątki osób trafiły do szpitali. Jedna osoba zmarła. Był to 80-letni mieszkaniec Las Vegas, którego ciało znaleziono w należącym do niego nieklimatyzowanym domu. Choć ofiara nie cieszyła się najlepszym zdrowiem, to medycy podają, że bezpośrednią przyczyną śmierci okazało się właśnie gorąco (w sobotę w Las Vegas odnotowano 47 st. C, co okazało się rekordem wszech czasów).
Poza tym w Las Vegas dziesiątki osób trafiły do szpitala. Wśród nich znalazła się starsza kobieta, jadąca samochodem bez klimatyzacji. Choć dostała udaru, zdążyła bezpiecznie zjechać z drogi i zadzwonić po pomoc. Jest stan jest jednak poważny.
Dodatkowi agenci celni
Nie tylko Nevada, gdzie leży Las Vegas, jest gorąca. Ten sam wyż, który więzi ciepłe powietrze nad tym stanem, rządzi też pogodą w Kalifornii oraz w Arizonie. W zoo w Phoenix tygrysom podaje się do jedzenia mrożone ryby, a małpy poi mrożonym jogurtem. Wszystko po to, by ulżyć zwierzętom w upale. Ponadto władze Arizony wysłały na pustynne tereny przy granicy z Meksykiem dodatkowych agentów celnych. Ich zadaniem jest pilnować, by przekraczając granicę, imigranci nie stali się ofiarami upałów: na początku tygodnia w taki sposób zginęły trzy osoby.
Co najmniej do wtorku
W sobotę gorąco było także w teksańskim mieście Corpus Christi (rekord wszech czasów 42 st. C) oraz w Salt Lake City w Utah (41 st. C). Jak podaje amerykańska Narodowa Służba Pogodowa (ang. National Weather Service, w skrócie NWS), rekordowo wysokie temperatury utrzymają się do wtorku.
Autor: map/mj / Źródło: Chicago Tribune, ENEX, Reuters TV