W pobliżu kurortu Sankt Anton am Arlberg w austriackich Alpach zeszła lawina. Śnieg porwał narciarzy, którzy chcieli zjechać nieoznaczoną trasą. Wszystko nagrała kamera zamontowana na kasku jednego z nich.
Jeden z narciarzy, który w rozmowie z agencją Reutera nie chciał podać swojego imienia, relacjonował, że wraz ze znajomymi zamierzali pojedynczo zjeżdżać nieoznaczoną trasą w pobliżu kurortu Sankt Anton am Arlberg.
Przyznał, że żaden członek ekipy nie wpadł na to, że swoim działaniem mogą naruszyć pokrywę śnieżną i wywołać lawinę.
Szczęście w nieszczęściu
Kiedy przygotowywali się do zjazdu, nagle ruszyła lawina. Na nagraniu z kamery zamontowanej na kasku jednego z nich widać, jak porywa ich pędzący śnieg.
- Po zejściu lawiny byłem w szoku i nie wiedziałem, ilu moich towarzyszy zostało zakopanych. Szczęśliwy, że żyję zacząłem kopać, szukając pozostałych. Nie wiedziałem, czy ktoś jest pod śniegiem - relacjonował.
Można mówić o prawdziwym szczęściu w nieszczęściu, ponieważ żaden narciarz nie został zakopany w śniegu. Nie odnieśli też poważnych obrażeń.
W dniu incydentu w tym regionie obowiązywały alerty przed lawinami. Powodem wydania ostrzeżeń było rozluźnienie się pokrywy śnieżnej leżącej na stromym i nasłonecznionym terenie.
Autor: kw/map / Źródło: Reuters