Kraje Ameryki Południowej zmagają się z jesiennymi ulewnymi deszczami, a w konsekwancji powodziami. W Argentynie cztery rolnicze prowincje stoją w wodzie, a w Chile pogoda mocno dała się we znaki w stolicy. W ostatnich dniach zginęły tam dwie osoby, a 10 wciąż jest poszukiwanych.
Argentyna bardzo kiepsko zaczęła ten rok. Nie dość, że od stycznia powodzie dotykają atlantyckie wybrzeże kraju, to jeszcze teraz ulewne deszcze przyczyniły się do powodzi w północno-wschodnich prowincjach. Po wodą znajdują się tereny Entre Rios, Santa Fe, Chaco i Corrientes. Szczególnie niepokojąca jest powódź w Santa Fe, gdzie znajduje się 21 proc. ziem uprawnych Argentyny. To tam trzeba było ewakuować ponad 2 tys. osób i już 60 proc. powierzchni uprawnej w południowej i centralne części prowincji stoi w wodzie.
- Straciliśmy wszystko, uprawy kukurydzy, rzodkiewki, szpinaku, rokietty siewnej i pieprzu. Mamy co prawda jeszcze inne hektary uprawne, ale od lata, podczas którego też nas zalało, nie udało się tam nic posadzić - mówi rolnik z Santa Fe.
Ulewy w Chile
Natomiast w ciągu ostatnich dni ulewne deszcze nawiedziły południe i centrum Chile. Bardzo intensywnie padało w stolicy. Zginęły tam dwie osoby, 10 wciąż uznaje się za zaginione, a 359 zostało bezpośrednio dotkniętych ulewami, podało centrum kryzysowe Santiago de Chile.
Autor: mar/jap / Źródło: ENEX, PAP/EPA