W Teksasie zamarzły... aligatory. Zwierzęta zostały skute lodem podczas fali zimna, jaka nawiedziła południowo-wschodnie Stany Zjednoczone. Jak wyjaśnili eksperci, zwierzęta są bezpieczne - potrafią one spowolnić swój metabolizm tak, by przetrwać w ekstremalnych warunkach.
W zeszły weekend i na początku tygodnia nad sporą częścią Stanów Zjednoczonych przeszła zimowa burza. Obfite opady śniegu objęły swoim zasięgiem obszar od południowo-wschodniego wybrzeża po Teksas. W wielu z tych regionów śnieżyce są rzadkością, przez co atak zimy przełożył się na ogromne utrudnienia w ruchu drogowym, masowe przerwy w dostawach prądu i masowe zamknięcia szkół i urzędów.
Jeden oddech na minutę
Mroźna aura dotknęła nie tylko ludzi. Pracownicy centrum ratowania aligatorów Gator Country w Beaumont dostrzegli w środę, że ich podopieczni zamarzli. Ciała zwierząt były całkowicie skute lodem, a ponad taflę wystawały jedynie ich nozdrza. Jak wyjaśnił w mediach społecznościowych Gary Saurage z Gator Country, życie gadów nie było zagrożone.
- Te zwierzęta są tak sprytne, że wystawiają swoje głowy ponad powierzchnię lodu, by oddychać - tłumaczył, wskazując na jednego z osobników. - W tym stanie bierze on zaledwie jeden oddech na minutę, a jego serce zwolniło do mniej niż trzech uderzeń na minutę. To fascynujące, że potrafią przetrwać w taki sposób.
Taki sposób przetrwania nagłego ataku zimna nazywany jest brumacją. Jak opowiadał Saurage, aligatory przygotowują się do niej, gdy temperatura wody zaczyna spadać - wtedy wystawiają nozdrza ponad taflę wody, pozwalając na to, by lód je otoczył. Ekspert przywołał także przykład jednego z podopiecznych Gator Country, który stracił część pyska i nie ma otworów nosowych. Aligator ustawił się tak, by nad lodem znalazła się większość jego głowy - w ten sposób może swobodnie oddychać.
Źródło: Gator Country Beaumont Texas, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Gator Country Beaumont Texas