List z Kostaryki

Źródło:
tvn24.pl
Maciej WierzyńskiTVN24

Ni z tego, ni z owego jestem w Kostaryce. Nigdy nie przypuszczałem, że tak daleko mnie poniesie. Geograficznie daleko, ale politycznie nie tak bardzo - pisze w felietonie Maciej Wierzyński.

W Polsce o krajach takich jak Kostaryka mówi się "republiki bananowe". I kiedy w naszym kraju źle się dzieje, ludzie światowi i eleganccy z pogardą twierdzą, że to, co się właśnie w Polsce dzieje, godne jest republiki bananowej, a nie ojczyzny Chopina i Marii Curie, Mickiewicza i Słowackiego, nie wspominając o Gombrowiczu, który o mały figiel nie dostałby Nobla. Od biedy do tej listy, w zależności od poglądów politycznych, dodać można Jana Pawła II, Wisławę Szymborską, a nawet Olgę Tokarczuk, ale na nich nie wszyscy się zgodzą, z różnych zresztą względów. Wątek bananowy teraz zawieszam, jeszcze do niego wrócę, tymczasem trochę geografii.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

Na północy Kostaryka graniczy z Nikaraguą. W czasach realnego socjalizmu Nikaragua uważana była za sowiecki przyczółek na kontynencie amerykańskim, pewniejszy nawet od Kuby, na pewno tańszy i sprawiający mniej kłopotów. Wtedy, a były to czasy mojej młodości, prezydentem Nikaragui był Daniel Ortega. Jest nim i dziś, choć wszystko się zmieniło. Dowodzi to, że nie jest w ciemię bity, czyli ma tak zwany talent polityczny. Kiedyś miał w rządzie postępowego księdza, zwolennika "teologii wyzwolenia", dziś Ortega w Nikaragui całkowicie zakazał aborcji. Dawniej Jan Paweł II nie był z Ortegi ani z teologii wyzwolenia całkiem zadowolony, dziś Kościół katolicki popiera Ortegę. Widziałem też zdjęcie Ortegi pogrążonego w przyjacielskiej rozmowie z Miedwiediewem, kiedy ten był prezydentem Rosji.

Ortega wygrywa wolne wybory, lekko fałszowane, których Zachód nie chce uznawać, ale miłujące wolność i demokrację republiki południowoamerykańskie, leżące nieco dalej od Stanów Zjednoczonych, owszem. Na wszelki jednak wypadek, przy pomocy swoich zwolenników w parlamencie, tak zmienił konstytucję, że może rządzić przez tyle kadencji, ile zechce. Myślę, że PiS i jego prezes mogliby się od Ortegi tego i owego nauczyć.

Na południe od Kostaryki jest Panama, znana na świecie, ponieważ Panamę przecina Kanał Panamski, łączący Atlantyk z Pacyfikiem. Kanał Panamski przekopany został na początku ubiegłego stulecia i kanałowi Panama zawdzięcza spokojne istnienie i dochody. Ortega, kiedy już dobrze usadowił się na urzędzie prezydenta, uwolniony od konstytucyjnych ograniczeń i z nadzieją, że będzie rządził do końca życia, postanowił przekopać konkurencyjny kanał. Miał mieć prawie 300 kilometrów długości i kosztować 40 miliardów dolarów. Nawet w dzisiejszym świecie, kiedy wielkie pieniądze przelewają się w mgnieniu oka z jednego krańca globu na drugi, nawet takiemu spryciarzowi jak Ortega, sztuka zbudowania kanału nie idzie łatwo. I co się tu dziwić, że kłopoty ma Centralny Port Komunikacyjny, czyli lotnisko pod Baranowem, które miało obsługiwać Chińczyków.

Ortega też się na Chińczykach naciął. Widziałem jego zdjęcie z Chińczykiem Wang Jingiem. Firma HKND z Hongkongu, której prezesem i głównym udziałowcem był Wan, zamierzała budować kanał. Wang zebrał nie byle jakich partnerów. Głównym wykonawcą i projektantem miała być największa chińska firma, która buduje koleje - China Railway Construction Company, studium opłacalności ekonomicznej przygotowywała firma McKinsey. I mimo to – nie wyszło.

Agencja Bloomberg poinformowała, że Wang w kwietniu 2018 roku zamknął swoje biuro w Hongkongu. Nie przedłużył umowy najmu lokalu na 18. piętrze w najwyższym wieżowcu w mieście, za który płacił ponad dwa miliony dolarów miesięcznie. Nie zostawił ani adresu, ani telefonu. Zniknął jak kamfora. Ale Ortega nie rezygnuje. Twierdzi oficjalnie, że prace nad budową kanału postępują.

My też mamy swój Kanał. Nazywa się Przekop Mierzei Wiślanej, ma długość półtora kilometra, ale "wedle stawu grobla". Bałtyk to nie Pacyfik, a Zalew Wiślany nie Atlantyk. Koszty też skromniejsze, zaledwie dwa miliardy złotych, czyli licząc z grubsza osiemdziesiąt razy mniej niż inwestycja Ortegi. Te liczby pokazują wszelako, że nad republikami bananowymi nie ma się co wywyższać. Do takiej Kostaryki czy Nikaragui jest nam bliżej niż Obajtkowi do Wanga, a może nawet niż Prezesowi do Ortegi.

Siedzę teraz pod palmą w republice bananowej i czytam, na przykład, o roli intelektualistów w tej części świata, gdzie przebywam. "Jest tylko kilka kultur, w których intelektualiści mają taką pozycję jak w Ameryce Łacińskiej (…). Jak tylko pisarz albo jakiś artysta zdobędzie sławę, staje się ekspertem od wszystkiego, łącznie z wojną na Bałkanach, zapłodnieniem in vitro, nieszczęściami sprowadzonymi przez prywatyzację państwowych przedsiębiorstw". Autor tych spostrzeżeń nazywa się Carlos Alberto Montaner. Jest też autorem książki "Podręcznik doskonałego idioty latynoamerykańskiego".

"Podręcznik doskonałego polskiego idioty" nie powstał. Jestem spokojny, że Reduta Dobrego Imienia do czegoś takiego nie dopuści.

Autorka/Autor:Maciej Wierzyński

Maciej Wierzyński - dziennikarz telewizyjny, publicysta. Po wprowadzeniu stanu wojennego zwolniony z TVP. W 1984 roku wyemigrował do USA. Był stypendystą Uniwersytetu Stanforda i uniwersytetu w Penn State. Założył pierwszy wielogodzinny polskojęzyczny kanał Polvision w telewizji kablowej "Group W" w USA. W latach 1992-2000 był szefem Polskiej Sekcji Głosu Ameryki w Waszyngtonie. Od 2000 roku redaktor naczelny nowojorskiego "Nowego Dziennika". Od 2005 roku związany z TVN24.

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24