"Die Welt": Łukaszenki nie obejmą unijne sankcje

Źródło:
PAP

Niemiecki dziennik "Die Welt", powołując się na własne źródła, podał, że za sprawą Niemiec wspieranych przez Francję i Włochy prezydent Alaksandr Łukaszenka nie znajdzie się na przygotowywanej liście białoruskich osobistości oficjalnych objętych sankcjami Unii Europejskiej.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Według "Die Welt", Berlin i Paryż uzasadniają to koniecznością utrzymania za wszelką cenę kanałów łączności z przywódcą Białorusi, które zostałyby przez ewentualne sankcje przerwane. Gazeta dodaje, że umieszczenia Alaksandra Łukaszenki na wspomnianej liście domaga się szereg innych państw unijnych, w tym Polska i kraje bałtyckie.

Jak twierdzą unijni dyplomaci, lista ma zostać opublikowana w ciągu najbliższych dwóch tygodni i nie wyklucza się jej późniejszego uzupełnienia. - Rozmowy są niezwykle trudne, gdyż lista musi zostać zatwierdzona przez wszystkie państwa członkowskie - powiedział "Die Welt" jeden z nich.

"Większość państw UE jest przeciw"

Państwa Unii Europejskiej nie mają jednolitego stanowiska w sprawie, czy Łukaszenka powinien być objęty sankcjami - podała Polska Agencja Prasowa, dodając, że "według nieoficjalnych informacji większość krajów jest przeciw". "Cześć krajów chce, by temat Białorusi znowu trafił na szczyt UE" - przekazała agencja.

Prace nad sankcjami przeciwko odpowiedzialnym za represje wobec pokojowych demonstrantów i fałszerstwa wyborcze na Białorusi trwają od połowy sierpnia. Od tego czasu przedstawiciele państw członkowskich mieli kilkakrotnie okazję, by rozmawiać nad tym, kto powinien być objęty restrykcjami.

Każdy z krajów ma możliwość zaproponowania własnych nazwisk wraz z dowodami na to, że dane osoby ponoszą odpowiedzialność za przemoc czy fałszerstwa. Twarda dokumentacja jest konieczna, by po podjęciu decyzji o restrykcjach, można było ją obronić w razie zaskarżenia przed Trybunałem Sprawiedliwości UE.

Z informacji, zebranych przez Polską Agencję Prasową z kilku niezależnych źródeł dyplomatycznych, wynika, że zdecydowanie za objęciem sankcjami Łukaszenki opowiadają się Litwa, Łotwa i Estonia. Kraje te nie czekając na decyzję UE nałożyły w poniedziałek swoje własne restrykcje na 30 przedstawicieli władz Białorusi, w tym Łukaszenkę.

Krótsza lista unijna

Unijna lista ma być skromniejsza i na razie liczyć 17 nazwisk. Większość krajów członkowskich jest przeciwna umieszczania na niej prezydenta Białorusi. - Skoro namawiamy do dialogu, to warto, żeby utrzymywać do niego drzwi otwarte - uzasadniał jeden z dyplomatów.

Przeciwnicy łagodniejszego podejścia do białoruskiego prezydenta przypominają, że był on wcześniej na liście sankcyjnej UE, a później, kiedy został z niej zdjęty, nie przyjmował zaproszeń i nie jeździł na Zachód. Teraz - mówią dyplomaci z krytycznie nastawionych państw - objęcie go sankcjami nie zamknęłoby drogi do rozmów.

Szef litewskiego MSZ Linas Linkeviczius zaapelował w artykule zamieszczonym w Politico, by "UE definitywnie stwierdziła, że od 9 sierpnia Łukaszenka jest byłym prezydentem Białorusi i że jego działania są niezgodne z prawem i niedopuszczalne w Europie".

Przedstawiciele polskich władz - jak podają źródła PAP - wskazują, że ważne jest, aby sankcje były przyjęte szybko. Z nieoficjalnych informacji wynika, że mają one być zatwierdzone na poziomie ambasadorów w połowie miesiąca.

W środę na posiedzeniu stałych przedstawicieli przy UE padł wniosek do gabinetu szefa Rady Europejskiej Charlesa Michela, by sprawa Białorusi kolejny raz trafiła na szczyt UE. Przywódcy państw i rządów mają przyjechać do Brukseli 24-25 września, głównie po to, by dyskutować o Turcji i unijnej odpowiedzi na jej działania na Morzu Śródziemnym.

W odpowiedzi na nową falę zatrzymań na Białorusi UE po raz kolejny wezwała władze tego kraju do zaprzestania represji i zwolnienia więźniów.

Zapowiadane sankcje wobec władz Białorusi

Na nadzwyczajnej konferencji ministrów spraw zagranicznych państw UE 14 sierpnia zapowiedziano nałożenie na władze Białorusi sankcji w związku ze sfałszowaniem wyniku wyborów prezydenckich i masowymi policyjnymi represjami wobec demonstrantów.

Jak zaznacza "Die Welt", kwestia, czy ma to dotyczyć również Łukaszenki, pozostała wtedy otwarta. Prowadzone obecnie negocjacje zmierzają ku temu, by zamrożenie aktywów majątkowych i zakaz wjazdu na terytorium UE zastosować wobec 16 do 19 osób.

CZYTAJ WIĘCEJ O SYTUACJI NA BIAŁORUSI NA PORTALU TVN24.PL >>>

Autorka/Autor:pp, tas

Źródło: PAP