Czwartek, 19 marca - Nie można oszczędzać na demokracji. Trzeba się z tym pogodzić, że demokracja kosztuje - atakował w "Magazynie 24 godziny" propozycję PO odnośnie zawieszenia do 2010 roku dotacji z budżetu państwa Andrzej Celiński. Wtórował mu Andrzej Dera z PiS. Propozycji swojej partii broniła Iwona Śledzińska–Katarasińska.
Dziś PO pod hasłem walki z kryzysem próbuje zniszczyć to, co osiągnęliśmy w dążeniu do Europy. To populizm. Można ograniczyć dotacje, ale nie je zawiesić. Andrzej Dera
Andrzej Celiński uważa, że lepszym rozwiązaniem jest kontrolowanie wydatków partii. - Taka kontrola jest lepsza niż zabieranie partiom pieniędzy. Rozwiązanie, które proponuje rząd Tuska, doprowadzi do tego, że politycy będą załatwiać pieniądze "pod stołem" - krytykował Celiński.
W Unii jest tak samo
Poseł Andrzej Dera również negatywnie ocenił cofnięcie dotacji. - Ja robiłem analizę, jak to jest w innych państwach UE. Powszechnie stosowane normy to finansowanie z budżetu państwa partii politycznych - powiedział Dera.
Jak dowodzi w Unii uznano, że jest to najbezpieczniejszy i najczystszy sposób finansowania polityki. - Dziś PO pod hasłem walki z kryzysem próbuje zniszczyć to, co osiągnęliśmy w dążeniu do Europy. - To populizm. Można ograniczyć dotacje, ale nie je zawiesić - dodał Dera.
Demokracji nic nie grozi
Iwona Śledzińska–Katarasińska odpierała ataki Celińskiego i Dery, którzy zgodnie twierdzili, że brak finansowania z pieniędzy publicznych spowoduje, że wpływ na politykę poprzez wpłaty pieniędzy na określoną partię będą mieli tylko zamożni obywatele.
Posłanka PO powiedziała, że projekt zawieszenia finansowania partii nie zagrozi polskiej demokracji. - Mamy bardzo precyzyjne regulacje jak wydawać pieniądze w kampanii, mamy limity mówiące o tym, ile obywatel może wpłacić na partię. Jest nadzwyczajna sytuacja i stąd propozycja oszczędzania publicznych pieniędzy w ten sposób - broniła projektu Śledzińska–Katarasińska.