Piątek, 13 czerwca - To zły dzień dla Europy, ale nie tragedia. Unia nie z takich wychodziła tarapatów – podsumował wyniki irlandzkiego referendum eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski. - Cieszę się, że wreszcie nauczyliśmy się respektować też głosy tych, którzy mają wątpliwości – dodał Paweł Kowal (PiS).
Irlandia odrzuciła Traktat Lizboński. Zdecydowali o tym jej obywatele w referendum. - Reguły są jasne: również kraj mały ma prawo podjąć suwerenną decyzję. Gdyby więksi mieli prawo narzucić wolę słabszym, byłoby to najgorsze rozwiązanie – uważa Kowal. Jego zdaniem, choć wyniki są „zaskakująco antyeuropejskie, Polacy powinni dać przykład brytyjskiego spokoju” w ich ocenie.
- Traktat żyje. Zawiodła komunikacja, ludzie powinni mieć większą jasność, czego on dotyczy – ocenił eurodeputowany PO Jacek Saryusz-Wolski. Jego zdaniem, UE musi teraz rozpatrzeć różne scenariusze tego, co robić dalej. Za najmniej prawdopodobny uznał powstanie „traktatu trzeciej generacji”.
- Cieszę się, że wreszcie nauczyliśmy się respektować też głosy tych, którzy mają wątpliwości. Nie oznaczają one, że ludzie, którzy je mają, są przeciw UE. Musi być miejsce na dyskusję, a powoli robi nam się Europa mędrków – stwierdził Kowal. Według niego emocje w tej sprawie są niepotrzebne. - Nie widzę tu miejsca na żałowanie. Emocje są dla ludzi, nie instytucji - podkreślił.
- Żałuję, ale nie rozpaczam – podsumował Saryusz-Wolski. Jego zdaniem decyzja Irlandczyków to lekcja, że należy „wsłuchiwać się w głosy obywateli”.