Po przegranym ćwierćfinale z USA czołowa zawodniczka drużyny polskich florecistek Sylwia Gruchała zdecydowała się na dramatyczne wyznanie. Jej zdaniem fatalne wyniki to wina sztabu trenerskiego oraz władz związku, które działają nieprofesjonalnie i archaicznie. Szef Polskiego Związku Szermierczego Adam Lisewski nie ma sobie tymczasem nic do zarzucenia i wysyła Gruchałę na sportową emeryturę. A jej trener sugeruje, że florecistce ktoś zawrócił w głowie.
Zły trener
- Uważam, że trener, fechmistrz Tadeusz Pagiński, nie podchodził do sprawy szkolenia profesjonalnie - narzekała Gruchała. - A jeśli ktoś nie potrafi być zawodowcem, powinien złożyć broń i odejść. Nie byłyśmy do tych igrzysk przygotowane w odpowiedni sposób, nie było odpowiedniej mobilizacji ze strony szkoleniowca. Nie zarzucam mu braku chęci - zawsze był zaangażowany w pracę, miałyśmy lekcje indywidualne. Tylko, że nie zawsze był do nich przygotowany - oskarżała Gruchała.
Uważam, że trener nie podchodził do sprawy szkolenia profesjonalnie. A jeśli ktoś nie potrafi być zawodowcem, powinien złożyć broń i odejść. Sylwia Gruchała
Dwukrotna medalistka igrzysk olimpijskich podkreśliła, że drużynie zabrakło przede wszystkim przygotowania fizycznego oraz pracy z psychologiem, który również mógłby mieć znaczny wpływ na poprawę wyników. Część florecistek korzysta z usług psychologów prywatnie i przynosi im to dobre rezultaty.
Złe treningi
- Szermierka bardzo się zmieniła, ale nasi szkoleniowcy tego nie widzą. Trening na świecie poszedł bardziej w kierunku lekkiej atletyki. Przed rokiem miałyśmy trenera od lekkiej i zaowocowało to mistrzostwem świata. Zgłaszałam, razem z koleżankami, że taki szkoleniowiec by się przydał także przed igrzyskami. Trener Pagiński wolał jednak wszystko zrobić po swojemu, mieć nad wszystkim kontrolę. Gdybym powiedziała mu, że współpracuję z psychologiem, to byłby bardzo sceptyczny - wyjaśniła brązowa medalistka z Aten.
Zła Gruchała
Gruchała zaznaczyła jednocześnie, że jej również brakowało momentami zawodowego podejścia do szermierki. - My też nie jesteśmy oczywiście bez winy, ale potrzebujemy kogoś kto będzie nas mobilizował, wspierał - dodała florecistka.
Lisewski: niech kończy karierę
- Niech kończy karierę - powiedział prezes Polskiego Związku Szermierczego Adam Lisewski, zapytany co sądzi o postulatach florecistki. - Gruchała chciała udowodnić w starciu z Amerykankami, że jest bez formy i udało jej się. Mogła wygrać mecz ze Stanami Zjednoczonymi, które są zespołem o klasę słabszym. Później one wygrały z Węgierkami - też jak się okazuje słabymi. To oznacza, że straciliśmy srebrny medal. To oczywiście nie tylko wina Gruchały, pozostałe również się nie popisały - powiedział prezes, który funkcję szefa związku pełni od 1980 roku (z przerwą w latach 1988-92).
Niech kończy karierę. Gruchała chciała udowodnić w starciu z Amerykankami, że jest bez formy i udało jej się. prezes Polskiego Związku Szermierczego Adam Lisewski
- Ona uważała, że nie jest w formie, że jest źle przygotowana i teraz chce szukać winnego. Wskazuje na trenera, a przecież wszystkie europejskie drużyny przygotowywały się tak samo. Skąd ona może wiedzieć, jak wyglądają treningi innych zespołów. Zajęcia są zawsze podobne - dodał prezes.
Tajemniczy "Italiano"
- To wszystko przez Italiano - powtórzył kilkakrotnie z kolei trener Tadeusz Pagiński. Nie chciał jednak w oficjalnej rozmowie rozwinąć tego tematu. O co może chodzić? - Mogę tylko powiedzieć jedno - nie mogę mówić prawdy, więc wywiadu nie będzie. Chodzi o sprawy osobiste, choć nie moje. To jest przyczyną tego, że florecistki nie wywalczyły medalu - trener był niezwykle tajemniczy.
- Nie chodziło o lekarzy odnowy, masażystów, czy trenerów - bez tego też zdobywały medale. Chodzi o sprawy osobiste. Każdy ma prawo pracować, gdzie chce, robić co chce. Dorosły człowiek może mieszkać z Pigmejami, czy Eskimosami i to jest jego sprawa. O dalszej współpracy z Gruchałą mam przemyślenia, ale nie chcę o tym mówić - dodał zapytany, czy będzie kontynuował trenowanie dwukrotnej medalistki olimpijskiej.
W kwestii dostępu do psychologa trener powiedział tylko, że w karierze "przerobił" ich już około 20 i żaden się nie sprawdził.
Nieoficjalnie mówi się, że Włosi stosują nieczyste zagrania wobec kobiecych drużyn rywali. Jeden z szermierzy miał próbować "zawrócić w głowie" czołowej rosyjskiej zawodniczce, ale został w bardzo stanowczy sposób powstrzymany przez jej kolegów. Szkoleniowiec Polek nie wykluczył, że podobnej sztuczki próbowali z jego podopiecznymi.
A może trenerowi chodziło o co innego? Gruchała była związana z włoskim szablistą Luigim Tarantino. W marcu gazety doniosły o rozstaniu się pary. Zawodniczka nie chce komentować doniesień o swoim życiu osobistym.
Trzeba wyciągnąć wnioski
Zdaniem prezesa sekcji szermierczej Sietom AZS AWFiS Gdańsk (w jego barwach występuje Gruchała) Ryszarda Sobczaka, słaby występ drużyny florecistek w igrzyskach olimpijskich w Pekinie nie może przekreślić całego dotychczasowego dorobku grupy trenera Tadeusza Pagińskiego. - Gdy opadną emocje konieczna jest jednak analiza przyczyn porażki i wyciągnięcie odpowiednich wniosków - uważa Sobczak.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP